Poznań nie uznaje zniżek dla doktorantów z innych miast. Radny pyta, zastępca prezydenta odpowiada: “To turyści”

Ulga studencka na przejazdy komunikacją miejską – jeden z przywilejów, z jakiego korzystają studenci I, II i III stopnia w całej Polsce. Poznań wyróżnia się jednak jednym małym szczegółem na tle innych polskich miast – w stolicy Wielkopolski doktoranci spoza poznańskich uczelni, nie mogą korzystać z biletu ulgowego. Jak tłumaczy zastępca prezydenta Jaśkowiaka, Maciej Wudarski, dla miasta są oni jak turyści.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, studenci I i II stopnia (studia licencjackie i magisterskie), którzy nie studiują w Poznaniu, mogą korzystać z biletów ulgowych na komunikację miejską. Problem mają jedak doktoranci, czyli studenci III stopnia. Przyjeżdżając do Poznania, muszą kupować bilet normalny.

O takim zapisie wie niewielu. Zapytaliśmy doktorantów studiujących w innych miastach, którzy w ciągu ostatniego roku przyjechali do stolicy Wielkopolski np. na konferencję, badania czy by odwiedzić uczelnie, na których zdobywali pierwsze tytuły naukowe, o to, jakie bilety kupowali. Wszyscy odpowiadali, że ulgowe, “bo przecież w Poznaniu jest ulga dla doktorantów”.

Owszem, jest, ale tylko dla tych, którzy studiują w Poznaniu. Pozostali więc, w przypadku kontroli, mogą zapłacić mandat. Choć oczywiście można powiedzieć, że “nieznajomość prawa szkodzi”, trudno jednak dziwić się doktorantom, że kupują odruchowo bilet taki, jaki przysługuje im niemal wszędzie w kraju.

Sprawą zajął się radny Mateusz Rozmiarek, składając projekt uchwały, który miałby zmienić ten wyróżniający stolicę Wielkopolski zapis. Jak szacuje, zmiana prawdopodobnie nie generowałaby dużego obciążenia dla budżetu miasta.

Zastępca prezydenta miasta, Maciej Wudarski nie widzi jednak przesłanek do wprowadzania zmian. Jak podkreśla w uzasadnieniu, Poznań chce promować i zachęcać młodych ludzi do studiowania w stolicy Wielkopolski i obecne zapisy są jednym z elementów działań w tym zakresie.

Zastępca prezydenta opisuje także zmiany, jakie wprowadzono w ostatnich latach w poznańskiej komunikacji. Zaznacza, że Poznań “jest pierwszym miastem w kraju, które wdrożyło nowoczesny, wzorowany na systemach europejskich, system taryfowy oparty na dostosowania kosztów podróży do potrzeb konkretnych użytkowników”. Chodzi tu o system PEKA i naliczanie opłat za przejechane przystanki, a nie za czas podróży.

Trudno jednak zrozumieć, co wspólnego ma system z ulgami dla doktorantów spoza Poznania. Prezydent Wudarski widzi jednak związek. Według niego, nie ma przesłanek, by osoby te korzystały z ulg, czyli dofinansowania miejskiego, na które składają się m.in. podatki poznaniaków.

Zdaniem Macieja Wudarskiego, osoby takie, czyli przyjeżdżający do miasta okazjonalnie – np. na konferencje naukowe, są “turystami’, dlatego mogą skorzystać z oferty dla turystów. Jak wyjaśnia, taki system stosują m.in. Berlin, Amsterdam, Rzym, Praga, Helsinki czy Londyn. Ofertą dla turystów jest np. PEKA na Okaziciela oraz Poznańska Karta Turystyczna. Tę pierwszą można kupić jedynie w Punktach Obsługi Klienta ZTM oraz wybranych punktach sprzedaży.

Zakładając więc, że doktorant do Poznania przyjeżdża pociągiem, najbliższą kartę PEKA na Okaziciela, zgodnie z wykazem dostępnym na stronie ZTM, kupi dopiero w kiosku RUCH w tunelu dworca. Pytanie jednak, czy będzie on miał czas na szukanie tego konkretnego kiosku pośród innych, a także, czy punkt będzie czynny, biorąc pod uwagę trwające obecnie w tunelu prace remontowe. Drugim najbliższym, idąc z Dworca PKP, punktem, jest ten na Rondzie Kaponiera. Niestety, zgodnie z danymi na stronie ZTM, jest on czynny jedynie od poniedziałku do piątku, co stwarza ogromny problem w przypadku konferencji odbywającej się w weekend.

Osobną kwestią jest jej cena – 27zł, z czego 12 złotych wynosi kaucja, a 15 złotych kwota doładowania tPortmonetki. Oznacza to trochę więcej niż cena całodobowego biletu normalnego. Kwestia mało opłacalna w przypadku, gdy doktorant nie zamierza aż tyle podróżować po mieście. Pozostaje także sprawa logowania się, gdy chce się jednak doładować wyższą kwotę, a także zwrot karty przy wyjeździe i ponowne szukanie punktu obsługi, w którym można tego dokonać.

Choć należy docenić troskę władz o budżet miejski, warto zastanowić się jednak, czy w pogoni za trendami europejskimi naprawdę warto porzucać praktyki stosowane w rodzimym kraju.

Poznań chwali się statusem jednego z największych ośrodków naukowych w Polsce oraz licznie organizowanymi konferencjami czy sympozjami, na które zjeżdżają studenci i pracownicy naukowi z całego kraju. Stworzenie dobrej atmosfery wokół organizowanych imprez naukowych, jest reklamą i siłą napędową dla miasta. Czy naprawdę warto więc, wyróżniać się jako jedyne miasto w kraju, które uznaje studentów III stopnia za “turystów”?

Radny Rozmiarek ma nadzieję, że ostatecznie, projekt zostanie poparty przez radnych i ostatecznie uda się wprowadzić pro-studencką zmianę. Wiele zależy od stanowisk klubów PO, PRO oraz Lewicy.