„Jesteśmy nisko opłacani i dyskryminowani przy podwyżkach”, „jesteśmy przepracowani”, „nie mamy statusu służby” – takie hasła pojawiły się na ulotkach, które rozdawali dziś ratownicy w centrum poznania. Mieszkańcy chętnie brali je i wysłuchiwali problemów raowników, które zmusiły ich do akcji protestacyjnej.
Ratownicy medyczni to najmłodszy i najmniej liczny zawód pomagający obywatelom w Polsce. Aby móc nim zostać, należy ukończyć studia wyższe, a także specjalistyczne szkolenia i kursy. Mimo to, od lat zawód ten jest pomijany przy okazji podwyżek płac w służbie zdrowia.
Jak mówią protestujący, muszą pracować po 200-400 godzin w miesiącu, by móc zapewnić godne życie rodzinom. Najczęściej pracują na umowach zlecenie, czyli tzw. „śmieciówkach” dających o wiele mniej praw niż przy zatrudnieniu w oparciu o umowę o pracę. Presja i zmęczenie z pewnością mogą wpływać na wykonywaną przez nich pracę.
Choć dbają o bezpieczeństwo obywateli i udzielają im pomocy, często ratując życie, narażając jednocześnie swoje, nie mają z tego tytułu świadczeń ani zabezpieczeń, tak jak inne służby, np. strażacy czy policjanci. Ratownicy pytają retorycznie, czy w wieku 62 lat będą w stanie skutecznie ratować innych?
Ratownicy apelują o gruntowną zmianę ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym tak, by uwzględniała potrzeby i realia całego środowiska. Pismo w tej sprawie wręczyli dziś rzecznikowi wojewody wielkopolskiemu i oczekują, że politycy zaczną działać w tym zakresie. Akcja w Poznaniu była częścią trwającego protestu ogólnopolskiego.