Strażnicy otrzymali zgłoszenie od pracownika ochrony banku na ul. św. Marcin o kobiecie, która od dłuższego czasu spacerowała bez celu wzdłuż budynku. Na miejsce udał się patrol interwencyjny.
Przy pierwszej rozmowie, kobieta sprawiała wrażenie świadomej tego co się dzieje i nie wymagającej pomocy medycznej. Spokojnie i spójnie odpowiadała na pytania strażników. 31-latka poinformowała, że zgubiła dowód osobisty i wylegitymowała się zaświadczeniem, które to potiwerdzało.
W zachowaniu kobiety było jednak coś, co nie pozwoliło strażnikom zapomnieć o sprawie i prawie natychmiast po zakończonej interwencji udali się z powrotem na miejsce. Tym razem, odpowiedzi kobiety były już mniej logiczne, aż w końcu funkcjonariusze zdecydowali się wezwać pomoc medyczną.
Po przyjechaniu pgootowia, jeden z ratowników rozpoznał kobietę z innej interwencji, a także przypomniał sobie o jej chorobie, która wymaga regularnego zażywania leków. Zdecydowano o wspólnym przejrzeniu dokumentów, jakie kobieta miała w torebce. Wśród nich znalazł się także wypis ze szpitala, który potwierdził skojarzenia ratownika oraz podejrzenia strażników. Kobieta przyznała, że od dwóch dni nie zażywała lekarstw, dlatego podjęto decyzję o zabraniu jej do szpitala.
Poza zachowaniem straży miejskiej, należy także wspomnieć o dobrej postawie ochroniarza, który zainteresował się losem kobiety.