Zoo odpowiada Powiatowemu Lekarzowi Weterynarii: “nie ma podstawy prawnej do wydania takiej decyzji”

Poznańskie zoo po raz pierwszy oficjalnie odniosło się do zarzutów Powiatowego Lekarza Weterynarii wobec działalności jednostki. Wyjaśniono także, w jaki sposób zwierzęta trafiają do poznańskiego azylu oraz dlaczego zdaniem jednostki, nie ma podstawy prawnej do wydania decyzji o cofnięciu statusu jednostki zatwierdzonej.

Powiatowy Lekarz Weterynarii 28 kwietnia wydał decyzję o cofnięciu poznańskiemu zoo statusu jednostki zatwierdzonej. Oznacza to m.in. że nie może ono uczestniczyć w wymianie zwierząt z innymi jednostkami zatwierdzonymi. Zoo nie zgadza się z zarzutami i zapowiada walkę.

Powiatowy Lekarz Weterynarii ma zastrzeżenia co do pochodzenia zwierząt, które są przyjmowane przez poznańską placówkę do tzw. „azylu”. Dotyczy to m.in. uratowanych z fermy lisów, znalezionej w Bieszczadach niedźwiadki Cisnej, uratowanego z cyrku niedźwiedzia Baloo i uratowanych z terenów prywatnych posesji dwóch małych lwiątek.

Podczas konferencji prasowej, dyrektor zoo Ewa Zgrabczyńska wyjaśniła w jaki sposób zwierzęta trafiają do jednostki. Przedstawiono wszystkie kroki prawne i weterynaryjne – co dzieje się ze zwierzęciem i na jakiej podstawie trafia do zoo. W tym celu posłużono się przypadkiem uratowanego z cyrku Baloo.

Dyrektor podkreśliła, że poznańska placówka nie jest jedyną w Polsce, która przyjmuje zwierzęta z różnych interwencji i w ich przypadku nie ma miejsca cofnięcie statusu jednostki zatwierdzonej. Ewa Zgrabczyńska zaznaczyła także, że działalność zoo związana jest z jego misją, która ma ogromne poparcie społeczne wyrażone zarówno w ilości odwiedzających, jak i wsparcia kampanii prowadzonych przez jednostkę, polubień na stronach portali społecznościowych i podpisach pod petycją do Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii z prośbą o pomoc w rozwiązaniu sporu między zoo a Powiatowym Lekarzem Weterynarii.

Adwokat Katarzyna Topczewska podkreśliła, że poznańskie zoo nie utraciło pozwolenia na dalszą działalność. Taką decyzję mógłby podjąć jedynie Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, który nie ma zastrzeżeń jakichkolwiek  do funkcjonowania jednostki.

Podkreślono, że wydana przez Ireneusza Sobiaka decyzja jest najsurowszym i ostatecznym środkiem, który na dodatek został wydany z poleceniem natychmiastowego zastosowania. Topczewska zaznaczyła, że jeśli miał on zastrzeżenia co do działań zoo, powinien najpierw wydać zalecenia kontrolne, następnie mógł wydać decyzję o zawieszeniu zatwierdzenia, a dopiero później cofnąć decyzję o przyznaniu statusu jednostki zatwierdzonej. Zaznaczono również, że decyzja o natychmiastowym zastosowaniu także nie ma logicznego wytłumaczenia jakim byłoby np. wykrycie choroby zakaźnej na terenie jednostki.

Ponadto podkreślono, że Lekarz w swych zarzutach powołuje się na dyrektywę która nie dotyczy sytuacji w Poznaniu, ponieważ wszystkie zwierzęta pochodzą z państwa członkowskiego, a nie zewnętrznego, do jakich odnosi się dyrektywa. Co więcej, zgodnie z polskimi przepisami, zwierzęta w stanie zagrożenia lub zdrowia z gatunków zagrożonych mogą być umieszczone wyłącznie w ogrodach zoologicznych, takich jak np. to w Poznaniu.

Mecenas Mateusz Łątkowski także odniósł się do formalnych aspektów decyzji Lekarza. Po analizie formalno-prawnej uznano, że decyzja o „cofnięciu statusu jednostki zatwierdzonej” nie ma podstawy prawnej, dlatego zoo chce jej uchylenia.

Dyrekcja zoo zapowiada walkę do końca. Nie zamierza także zrezygnować z dotychczasowego sposobu funkcjonowania i misji jednostki.