Lech znowu wygrywa !

W półfinałowym meczu o Puchar Polski Lech Poznań wygrał z Pogonią Szczecin 3:0 (1:0) po bramkach Szymona Pawłowskiego, Dawida Kownackiego oraz Lasse Nielsena i to poznaniacy są bliżej awansu do wielkiego finału.

Pierwsze piętnaście minut to ataki podopiecznych trenera Nenada Bjelicy. Najgroźniejszą okazją był… centrostrzał Kownackiego, po którym piłka trafiła w poprzeczkę bramki Pogoni. Rzut rożny po tej sytuacji był rozegrany kombinacyjnie. Majewski zagrywał na krótki słupek, gdzie futbolówkę przepuścił Pawłowski i nabiegający Gajos uderzył z linii szesnastego metra, ale bardzo niecelnie.

Najgroźniejszą akcją portowców, był strzał Gyurcso z rogu pola karnego. Jednak Burić pokazał bardzo ładną paradę i czubkami palców wybił piłkę na rzut rożny, po którym nic nie wynikło i poznaniacy mogli ze spokojem konstruować kolejne akcje.

Szczelna obrona Pogoni nie pozwalała poznaniakom na wiele. Jakby być zupełnie szczerym, nie pozwalała na nic. Poznaniacy szukali dużo gry diagonalnymi podaniami uruchamiając skrzydłowych, ale piłki defensorów Lecha nie były posyłane na tyle precyzyjnie, aby Pawłowski lub Jevtic mogli urwać się bocznym obrońcom portowców.

W 33. minucie w końcu udało się Pawłowskiemu zrobić to, co nie udawało mu się przez całe pół godziny. Dostał piłkę od Jevticia, przedryblował Rupę i strzałem po długim rogu bramki Słowika umieścił piłkę w bramce, przybliżając poznaniaków do upragnionego finału na Stadionie Narodowym.

Pawłowski mógł rozpocząć drugą połowę z wielkim przytupem. Znakomite podanie Majewskiego ze środa pola do boku, właśnie do skrzydłowego Lecha, który wyszedł sam na sam ze Słowikiem. Jednak pomocnik Kolejorza uderzył zbyt słabo, by to zaskoczyło golkipera Portowców i ten złapał leniwie sunącą po murawie futbolówkę.

Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Pawłowski zrehabilitował się za poprzednią sytuację fenomenalną akcją. Lewy skrzydłowy wszedł w obronę szczecinian – mówiąc kolokwialnie – jak w masło. Przedarł się przez defensorów portowców i zagrał do Kownackiego. Młody snajper Kolejorza nie miał większych problemów, by pokonać Słowika i podopieczni Bjelicy zrobili kolejny szus, aby zagrać na Narodowym 2 maja.

Poznańska lokomotywa nie zatrzymywała się na żadnej stacji. Dopełnieniem tych słów, była trzecia bramka strzelona przez Lasse Nielsena. Sympatyczny rudy Duńczyk wyskoczył najwyżej podczas gdy piłka z rzutu rożnego zawisła nad szesnastką Portowców. Słowik mimo ofiarnej interwencji nie zdążył dotknąć futbolówki i lechici wbili trzeci gwóźdź w szczecińską trumnę.

Po trzeciej bramce w szeregach poznaniaków wdarło się lekkie rozluźnienie i podopieczni Kazimierza Moskala dochodzili do sytuacji bramkowych, jednak żadna z nich nie kończyła się celnym strzałem na bramkę Jasmina Burica. Podopieczni Nenada Bjelicy dowieźli do końca trzybramkowe prowadzenie i w drugim meczu to lechici są zdecydowanym faworytem. Rewanż w Szczecinie 5  kwietnia.