Ciemniejsza Strona Greya oczami mężczyzny

Byłem, zobaczyłem…nikt już mi nigdy nie odda dwóch godzin. To że film jest mało ambitny to wiedziałem już wcześniej. Ale to co zobaczyłem przerosło moje wyobrażenie o  amerykańskiej kinematografii.

Na wstępie podkreślę że nie widziałem pierwszej części i nie czytałem książki. Dlatego nie będę się odnosił do fabuły czy historii. Wiem że najłatwiej jest krytykować ale uważam że reżyser powinien znać krytykę swojej twórczości. Chyba że podobnie jak Stalin nie dopuszcza do siebie krytyki.

Film był słaby pod każdym względem, fabuła nie trzymała się całości. Gra aktorska postaci drugiego planu niczym trzecio planowe postacie z „Klanu”. Nic nie oddało przepychu o którym się dużo mówiło. Ale chyba wszyscy się zgodzą że nie idziemy na ten film żeby oglądać najnowsze modele samochodów, jachtów, czy ociekające złotem domy. Idziemy tam po to żeby zobaczyć do jakiej granicy posunęła się aktorka w scenach „łóżkowych”, czy to jeszcze film erotyczny czy soft porno. I okazuje się że posunęła się tylko do granicy dobrego smaku. Niczym nie zaszokowała, nie pokazała nic więcej co mogła pokazać. A co najgorsze niczego mnie nie nauczyła 🙂 

Reasumując film dla niedoświadczonych małolatów, które o seksie wiedzą tyle co zobaczą na porno stronie www. Na pewno idealny na walentynki, i na pewno będzie trzecia część….którą zapewne nie zobaczę.

Zresztą zobaczcie sami, z jakimi problemami zmagali się aktorzy.