“Surprise, surprise!”. Niespodzianki nie było – Billy Talent rozgrzało Poznań do czerwoności

Wyprzedane bilety, sala wypełniona po brzegi i czerwono-czarna kolorystyka – już przed koncertem było wiadome, że okaże się on sukcesem. Kanadyjski zespół Billy Talent rozgrzał poznańską publiczność zgromadzoną w poniedziałek, 12 grudnia, w Centrum Kultury Zamek.

W Zamku pojawiło się wiele osób, dla których był to pierwszy koncert w życiu, ale nie zabrakło też “koncertowych wyjadaczy”, którzy za Billy Talent od kilku lat jeżdżą po Europie. Poznański koncert od początku budził ogromne zainteresowanie wśród fanów punk-rocka.

W poniedziałek, publiczność przed gwiazdą wieczoru rozgrzewały dwa zespoły – The Dirty Nil i Monster Truck. Ci pierwsi mieli szczególnie trudne zadanie, ponieważ gdy pojawili się na scenie, sala nie była jeszcze nawet w połowie wypełniona. “Dziękujemy, że przyszliście wcześniej” – mówił co chwilę wokalista. Jako drudzy tego dnia występowali muzycy Monster Truck. Od razu można było zauważyć, że zespół ma większe doświadczenie sceniczne od swoich poprzedników, ponieważ nie mieli problemu z zaangażowaniem publiczności do wspólnej zabawy już od pierwszych dźwięków pierwszej piosenki.

Punktualnie o 21:20 na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru – Billy Talent. Przed koncertem fani ogłaszali akcję koncertową, aby w trakcie pierwszego utworu przywitać zespół kartkami “welcome back to Poland” (ang. “Witajcie ponownie w Polsce”). Niestety, niewiele ze zgromadzonych w tym dniu osób zaangażowało się w akcję, przez co kartek było dosłownie kilka. Zespołowi jednak to nie przeszkadzało – wręcz przeciwnie – z uśmiechami na twarzy zebrali kartki i rozłożyli je wokół perkusji.

Obecna trasa promuje najnowszy album zespołu – “Afraid of heights”, jednak w setliście nie zabrakło także starszych utworów, w tym największych hitów muzyków – “Surprise, Surprise”, “Rusted from the rain” czy “Fallen leaves”. Publiczność nie zawiodła i śpiewała całe teksty wszystkich piosenek. Nie zabrakło także pogo i szaleńczych pisków ze strony dziewczyn. Mający polskie korzenie wokalista Ben Kowalewicz co chwilę dziękował publice w naszym ojczystym języku. Nieskromnie przyznał także, że “Polacy są bardzo inteligentnym narodem. Wiem, bo sam jestem w połowie Polakiem, moja babcia była Polką”.

Spokojniejsze “Surrender” wywołało wzruszenie u niektórych fanów, którzy czekali na ten koncert od lat. Z kolei swego rodzaju “hymn buntowników”, a więc “Red Flag” wykrzesał z publiki ogromne pokłady energii. Jeden z najpopularniejszych utworów Billy Talent – “Fallen leaves” został odśpiewany tak głośno, że mury CK Zamek na pewno to zapamiętają. W czasie koncertu znalazło się także miejsce na krótką przemowę wokalisty, który zaznaczał, że dla Billy Talent nie ma znaczenia pochodzenie, kolor skóry, wyznanie czy orientacja seksualna fanów – grają dla wszystkich. Kowalewicz wykorzystał także sytuację, aby nawiązać do niedawnych wyborów prezydenckich w USA, w których wygrał Donald Trump, którego fanem – podobnie jak poznańska publiczność sądząc po reakcji – zdecydowanie nie jest.

Pojawiło się także “happy birthday” i polskie “sto lat” dla technicznego zespołu, który w tym dniu obchodził urodziny.

Koncert zakończył się po ponad 1,5 godziny energicznego grania. Zarówno zespół jak i fani wychodzili z niego zadowoleni z atmosfery i energii jaka mu towarzyszyła.