Gordon Wilson dotarł do Poznania

Pożegnany w Leeds przez burmistrza, w Poznaniu powitany przez prezydenta miasta. Gordon Wilson, zakończył już swoją pieszą wędrówkę z Wielkiej Brytanii do Polski. Pokonanie ok. 1500 km, które dzielą Leeds i Poznań, zajęło mu 52 dni. W tym czasie udało mu się zebrać ponad 2,5 tysiąca funtów dla ofiar katastrof i klęsk żywiołowych na całym świecie. 

Poznaniacy, a wśród nich prezydent Jacek Jaśkowiak, przywitali Gordona na dziedzińcu Urzędu Miasta.

– Zdecydowanie więcej osób z naszego kraju wyjeżdża niż do niego przyjeżdża. Obcokrajowcy zawsze wzbogacali poznańska społeczność swoimi pomysłami i zwyczajami – mówił witając Gordona Wilsona, prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Dlatego tym bardziej cieszę się, że wybór padł na Poznań

Wybór nie był bynajmniej przypadkowy. Gordon mieszkał już  w naszym mieście przez kilka lat, tutaj poznał też swoją żonę  – Elę.

– Dużo się w Poznaniu zmieniło. To zupełnie inne miasto niż to, które żegnałem 5 lat temu wyjeżdżając do Wielkiej Brytanii. Widać, że Poznań bardzo szybko się rozwija. Jest dużo więcej inwestycji, tych większych, ale małych biznesów – zauważył Gordon. – To fantastyczne miejsce. Tutaj pierwszy raz zobaczyłem moją żonę, mamy tu też bardzo dużo przyjaciół.

Ela Wilson nie ukrywa, że pomysł pieszej wędrówki męża do Polski ją przeraził. – Myślałam, że uda mi się wyperswadować mu to przedsięwzięcie. Nie udało się i poszedł – mówiła Ela Wilson. – Na szczęście jest już ze mną. Bardzo się cieszę, choć nie ukrywam, że teraz każda propozycja spaceru wywołuje u mnie pewien lęk – zażartowała żona Gordona.

Cała podróż z Leeds do Poznania zajęła Gordonowi 52 dni. Szedł przez Holandię i Niemcy. Granicę Polski przekroczył w Słubicach. Wszędzie, jak zaznacza, spotykał się z dużą życzliwością ludzi, którzy nierzadko oferowali mu pomoc, czy nocleg. Sam też starał się obdarowywać napotkane osoby dobrymi uczynkami. Ponadto w trakcie całej wyprawy prowadził zbiórkę pieniędzy dla ofiar katastrof.

Zdecydowałem się na tę wyprawę właśnie po to, by pomagać innym. Jak dotąd zebrałem 2,5 tysiąca funtów, ale konto jest otwarte. Nadal można wesprzeć mój cel

zaznaczył Gordon

Gordon nie ma jeszcze sprecyzowanych planów na przyszłość. Z zawodu jest nauczycielem matematyki. A oprócz tego zapalonym cyrkowcem. W każdej miejscowości, przez którą szedł, żonglował. To – oprócz plecaka z flagą brytyjska i polską – było jego znakiem rozpoznawczym.