Debata o strefie Tempo 30

Według większości uczestników zabierających głos we wtorkowej debacie  “Co dalej z Tempo 30?”, zorganizowanej przez Stowarzyszenie Prawo do Miasta, idea uspokojenia ruchu jest dobra, ale sposób jej wprowadzenia w życie budzi zastrzeżenia. Przede wszystkim chodzi  o politykę informacyjną miasta, związaną z wprowadzaniem strefy, o wykonawstwo, egzekwowanie przepisów i powstałe utrudnienia dla pojazdów uprzywilejowanych i dostawczych.

– Kiedy testowo wyłączyliśmy pierwszą sygnalizację świetlną w przyszłej strefie Tempo 30 okazało się, że lepiej przechodzi się przez jezdnię pieszym, dwa razy szybciej przejeżdżają  w tym miejscu auta, zaś szybkość przejazdu tramwajów zwiększyła się o 30 proc. – wspominał pierwsze doświadczenia przed wprowadzeniem strefy Tadeusz Nawalaniec,  zastępca dyrektora ZDM ds. inżynierii ruchu. 

Światła i parkingi

Wyniki tego testu utwierdziły przedstawicieli  ZDM w przekonaniu, że sygnalizację należy w strefie Tempo 30 wyłączyć. W efekcie wyłączono nawet sygnalizację świetlną na skrzyżowaniu ulic Św. Marcin i Kościuszki, która początkowo miała zostać zachowana. Ale to tylko część działań związanych z wprowadzeniem strefy ograniczonej prędkości. Wśród pozostałych jest wydzielenie dróg rowerowych, instalacja mat dla niewidomych, nowe przejścia dla pieszych, stojaki rowerowe i nowa organizacja miejsc parkingowych.

– Przeliczyliśmy, że wskutek wprowadzenia nowego sposobu parkowania pod Alfą na Św. Marcinie straciliśmy zaledwie jedno miejsce parkingowe. Wszystko dzięki temu, że po drugiej stronie ulicy też zorganizowaliśmy miesca parkingowe. Chwilowo gorzej jest na ul. Ratajczaka. Tam, wskutek zmian, straciliśmy 7 miejsc, ale w trzecim etapie wprowadzania strefy powstaną nowe miejsca na ul. Ogrodowej. W efekcie będzie ich w tym rejonie więcej niż przed zmianami

wyjaśnia Tadeusz Nawalaniec.

Do końca przyszłorocznych wakacji powinny być gotowe kolejne trzy obszary strefy, zlokalizowane w śródmieściu. Wprowadzanie pierwszego etapu jest okazją do zdefiniowania błędów, które mogą być eliminowane przy powstawaniu kolejnych obszarów strefy.

Wola zmian

– Stawiamy na równe prawa uczestników ruchu, bezpieczeństwo i ekologię. Jesteśmy zdeterminowani w dążeniu do zrównoważonego transportu. Przygotowujemy infrastrukturę pod takie potoki pieszych i rowerów, jakich sobie w przyszłości życzymy. Wiemy, jak to zrobić. A jeśli popełnimy błąd, to go naprawimy – deklarował prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.

Listę błędów, które dało się zauważyć przy wprowadzaniu strefy w pierwszym etapie, przedstawili uczestnicy wtorkowej debaty. 

– Nie chcieliśmy, by Stare Miasto było tranzytem. Chcieliśmy uspokojenia ruchu. Można mieć zastrzeżenia co do przebiegu zmian. Lepiej, gdyby strefa była wprowadzana od razu na całym zaplanowanym obszarze, a nie w częściach. Wówczas lepiej można byłoby ocenić skutki – mówił Marcin Liminowicz, członek zarządu Osiedla Stare Miasto. 

– Planując strefę mówiliśmy o zieleni, przyjaznym terenie. Tego wciąż brakuje. Kilka donic z zielenią, mała architektura potrafią zmienić jej odbiór – wtórowała mu Maria Sokolnicka-Guzek z Rady Osiedla Stare Miasto. 

– Beneficjentami strefy poiwinni być jej mieszkańcy. Mamy pretensję do tego, w jaki sposób strefa była wprowadzana – dodał Tadeusz Mirski ze Stowarzyszenia Rowerowy Poznań. 

– Miasto powinno zadbać, by do każdego mieszkańca strefy trafiła ulotka informacyjna. Tego nie było – skarżył się jeden z uczestników debaty.

– Zapomnieliśmy o mieszkańcach i przedsiębiorcach – stwierdziła Małgorzata Woźniak, przewodnicząca Komisji Rewitalizacji Rady Miasta Poznania. 

Zmiany i ciąg dalszy

– Polityka informacyjna zmieni się przy wprowadzaniu kolejnych etapów strefy, ale nie możemy zagwarantować, że dotrzemy do wszystkich. Wyciągamy wnioski. Może to dobrze, że nie wprowadzaliśmy od razu całej strefy. Przystępując do wprowadzania strefy informowaliśmy, że najpierw zostaną implementowane elementy związane z organizacją ruchu. Dzięki temu teraz wiemy lepiej, gdzie jest przestrzeń do zagospodarowania. Infrastrukturę zieloną zrobimy w drugim etapie – odpowiedział Maciej Wudarski, zastępca prezydenta Poznania. 

W jego ocenie w przyszłym roku poznaniaków czeka nie tylko wprowadzenie strefy na kolejnych obszarach, ale również debaty społeczne na temat spowolnienia ruchu m.in. na Łazarzu i Jeżycach. 

Mieszkający na terenie, na którym wprowadzono pierwszy etap strefy Tempo 30, zauważają nie tylko szczytne idee, kierujące włodarzami miasta, ale też realne sytuacje, do jakich dochodzi w ich okolicy.

– Na Św. Marcinie auta wcale nie zwolniły po wprowadzeniu strefy. Gnają jak dawniej – przekonywali prezydenta.

– Porozmawiam o tym z policją, zaproponuję częstsze kontrole na tym odcinku. To przekraczanie dozwolonej prędkości jest przykładem na to, że mamy problemy z szanowaniem się wzajemnie – mówił Jacek Jaśkowiak. 

– Na naszej ulicy nie mają gdzie się zatrzymać śmieciarki. Kłopoty z przejazdem mają karetki pogotowia, a tędy prowadzi droga do szpitala. Brakuje pasa awaryjnego -przekonywali mieszkańcy ul. Ratajczaka. 

– Musimy zmniejszyć w Poznaniu liczbę samochodów. Zbyt duża liczba aut ogranicza możliwości. Powinniśmy wykorzystywać każdą szansę. To dlatego m.in. zastanawiamy się, czy nie umożliwić samochodom, wiozącym więcej niż 3 osoby, przejazdu po buspasach – przekonywał Maciej Wudarski.