Jacek Jaśkowiak zabiera głos w sprawie obchodów Poznańskiego Czerwca. “Nie tak wyobrażałem sobie te obchody”

Trudno oprzeć się wrażeniu, że do obchodów 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca poznaniacy przystąpili podzieleni jak nigdy. Niektórzy wyładowali napięcie, gwiżdżąc i atakując słownie uczestników głównych uroczystości na placu Adama Mickiewicza. Ubolewa nad tym Jacek Jaśkowiak, który postanowił zabrać głos w sprawie. „Emocje wzięły górę” – zauważa prezydent. Publikujemy pełną treść jego komentarza.

Publiczne wyrażanie poglądów traktuję jako element demokracji, o którą jako społeczeństwo walczyliśmy latami. Jednak po głównej uroczystości obchodów 60. rocznicy Powstania Poznańskiego Czerwca 1956 roku mocno ubolewam, że zakłóciły ją gwizdy i obraźliwe okrzyki. Część uczestników tej ceremonii nie zebrała się pod Poznańskimi Krzyżami z zamiarem uczczenia ofiar i złożenia hołdu Bohaterom Poznańskiego Czerwca’56.

Niestosowne transparenty i skandowanie różnych haseł świadczy o tym, że dla niektórych, zwłaszcza zwolenników skrajnej prawicy, uroczystość ta była okazją do manifestacji. Chcieli na niej zrealizować cele dalekie od okazji obchodów. Niestety takie zachowanie nie jest nowością. Politycy i zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości od lat wykorzystują państwowe czy oficjalne uroczystości do celów politycznych. Publiczne obrażanie osób o innych poglądach, nawet piastujących najważniejsze funkcje w państwie to norma. Również w Poznaniu, np. członkowie stowarzyszenia „Wierni Polsce” zakłócali w ten sposób uroczystości, choćby ostatnio z okazji Konstytucji 3 Maja. Każda akcja wywołuje reakcję.    
 
Moim celem było godne uczczenie tej okrągłej rocznicy Powstania Poznańskiego Czerwca 1956 roku. Komitet organizacyjny pracował nad tym miesiącami. W ostatnim czasie ogromne emocje wzbudził tzw. „apel smoleński”, narzucony do programów wszystkich uroczystości zawierających apele pamięci zgodne z ceremoniałem wojskowym. W tej kwestii kierowałem się głosem mieszkańców. Otrzymałem mnóstwo korespondencji – około tysiąc listów, maili, także telefonów czy opinii wyrażanych na moim profilu na portalu Facebook. Poznaniacy żądali odstąpienia od tego apelu, by nie łączyć tej rocznicy z katastrofą lotniczą pod Smoleńskiem. Ważne były dla mnie też głosy rodzin poległych oraz wola i oczekiwanie dwóch z trzech organizacji kombatanckich z komitetu organizacyjnego.

W związku z tym wystosowałem pismo do Ministra Obrony Narodowej z prośbą o odstąpienie od zawołania poświęconego upamiętnieniu ofiar katastrofy smoleńskiej w apelach pamięci przygotowanych przez Departament Komunikacji Społecznej Ministerstwa na obchody 60. rocznicy Powstania Poznańskiego Czerwca 1956 roku. Nie otrzymałem na nie odpowiedzi. Można to odebrać jako wyraz lekceważenia – nie tyle urzędu Prezydenta Miasta, co samych poznaniaków i ich woli. Miasto było organizatorem głównej uroczystości na placu Adama Mickiewicza, więc na mnie, jako prezydencie, ciążyła odpowiedzialność organizacyjna. Wystosowałem pismo do Garnizonu Poznań z prośbą o obecność Wojska Polskiego, ale jednocześnie o odstąpienie od odczytania przez żołnierzy przygotowanego apelu. Nie otrzymawszy odpowiedzi, pisemnie poinformowałem MON, jak również Kancelarię Prezydenta RP, o rezygnacji z udziału Wojska Polskiego w obchodach.

Dopiero 27 czerwca, czyli na dzień przed uroczystościami, w późnych godzinach popołudniowych, otrzymaliśmy z Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta drogą mailową zapytanie o możliwość asysty Panom Prezydentom w trakcie składania wieńców podczas głównych uroczystości, zapewnioną przez dwóch oficerów w galowych mundurach marynarki. Nie widzieliśmy przeciwwskazań, pomimo działania na ostatnią chwilę – wyraziliśmy zgodę.

Dzień przed uroczystością otrzymaliśmy też telefoniczną informację z Garnizonu Poznań, że wojsko ma dyspozycję uczestniczenia w głównych obchodach.  W tej samej rozmowie telefonicznej zastępca dyrektora Gabinetu Prezydenta wyjaśnił Komendantowi Garnizonu Poznań sytuację formalno-prawną. Jako organizator poinformowaliśmy, że nie wyrażamy zgody na obecność wojska. O tym właśnie informowaliśmy uprzednio na piśmie.

W dniu obchodów, na kilka godzin przed rozpoczęciem oficjalnych uroczystości, próby kontaktu ze mną podjął Wojewoda Wielkopolski. Pomimo napiętego kalendarza zgodziłem się na spotkanie, ze względu na mającą rozpocząć się dosłownie za chwilę wizytę dwóch głów państw. Podczas tego spotkania pojawił się wniosek o wciągniecie na maszt flagi węgierskiej i odegranie hymnu państwowego Węgier, a także o obecność 10 żołnierzy mających tworzyć asystę przy składaniu kwiatów przez prezydentów oraz ministrów. Podczas wcześniejszych ustaleń te kwestie się nie pojawiły, gdyż – zgodnie z protokołem – wizyta węgierskiego prezydenta miała charakter udziału w uroczystości, a kwestia asysty wojskowej – na prośbę Kancelarii Prezydenta RP tworzonej przez żołnierzy marynarki – została ustalona rano tego samego dnia, o czym najwyraźniej Wojewoda nie został poinformowany.

Zadeklarowałem chęć współpracy i zgodę, pod warunkiem natychmiastowego wystosowania do mnie pisma potwierdzającego te ustalenia oraz zadeklarowania, że nie zostanie podjęta próba odczytania „apelu smoleńskiego”. Moją intencją i motywacją była wola zapewnienia porządku podczas uroczystości. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z emocji, jakie wzbudzały medialne zapowiedzi obecności wojska i odczytania „apelu smoleńskiego” wbrew woli organizatora. Przypominam, że apel ten pojawił się na uroczystości o godzinie 11:00 na ul. Kochanowskiego, choć Miasto Poznań zrezygnowało wcześniej z udziału Wojska Polskiego w tych obchodach. Gospodarzem tej konkretnej ceremonii był Związek Kombatantów i Uczestników Powstania Poznańskiego Czerwca 1956, a przedstawiciel Miasta brał w niej udział jedynie jako gość.

Finalnie pismo z Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta RP dotarło do mojego sekretariatu po godzinie 16:00, gdy wychodziłem z Urzędu na spotkanie z Prezydentem Lechem Wałęsą. Zawierało informację o tym, że „przewidziane jest” wykorzystanie orkiestry wojskowej, kompanii honorowej oraz asysty podczas składania kwiatów. Ponieważ treść pisma nie była zgodna z moimi ustaleniami telefonicznymi, nie wyraziłem na to zgody. W odpowiedzi na e-mail – także drogą elektroniczną – na moje polecenie poinformował o tym Dyrektor Gabinetu.

Gdy brałem udział w uroczystej mszy świętej w intencji Ofiar Czerwca’56 w Kościele OO. Dominikanów, na pracowników Gabinetu obecnych na placu Adama Mickiewicza wywierano presję, by w ostatniej chwili zmienić tę decyzję.

Ocenę tych działań pozostawiam opinii publicznej.

Jako gospodarzowi Miasta, którego mieszkańcy 60 lat temu potrafili stanąć do walki
z totalitarną władzą – jest mi po ludzku przykro, że główne obchody ważnej dla nas rocznicy zostały zakłócone gwizdami, obraźliwymi okrzykami, skandowaniem wulgarnych haseł. Przez różne grupy obecnych na placu. Cieszę się z powodu obecności tak wielu poznaniaków i gości. Miałbym jednak jeszcze większą satysfakcję, gdyby zebrani uszanowali przemawiających, przede wszystkim zaproszonych gości. Przykro mi, że zebrani dali się sprowokować zorganizowanej grupie „Wiernych Polsce” czy kibiców i dali wyraz swemu niezadowoleniu w czasie przemówienia Prezydenta Andrzeja Dudy czy Wicepremiera Piotra Glińskiego. Jednak właśnie Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego reprezentuje rząd, który przed obchodami zlekceważył poznaniaków. Wyrazy dezaprobaty to pokłosie tych działań, rezultat decyzji Ministra Antoniego Macierewicza. Kto sieje wiatr, zbiera burzę.

Nie tak wyobrażałem sobie te obchody. To miał być wyraz naszej pamięci i hołdu dla Bohaterów Poznańskiego Czerwca’56, wyraz uznania oraz wdzięczności dla Kombatantów. Mam nadzieję, że w przyszłości uczcimy ich bardziej godnie.

Jacek Jaśkowiak
Prezydent Miasta Poznania