W Lechu… rodzinnie – kierownik przygląda się sukcesom syna

Miesięczne urlopy nie dla wszystkich oznaczają całkowity rozbrat z piłką. Kierownik zespołu Mariusz Skrzypczak wypoczynek łączył z obserwowaniem występów… swojego syna w juniorskiej kadrze kraju.

„Skrzypa” obecnie pełni funkcję organizacyjną, ale w przeszłości sam grał w piłkę. Jest wychowankiem Kolejorza, choć wielkiej kariery nie zrobił. Jego śladami podążają teraz synowie. Starszy, 20-letni Maciej gra w trzecioligowej Unii Swarzędz. O cztery lata młodszy Mateusz kształci się w Akademii Lecha we Wronkach. Jego talent dostrzegli trenerzy reprezentacji Polski U-16, do której jest regularnie powoływany i pełni w niej funkcję kapitana. W minionym tygodniu wraz z kolegami z kadry (w tym siedmioma innymi graczami Akademii Lecha) zwyciężyli w turnieju UEFA Development Cup.

Jak przyznaje kierownik Lecha, choć młodszy syn jest dopiero na starcie kariery, już teraz osiągnął więcej niż on. – I to zdecydowanie. Moją grę w piłkę można nazwać przygodą. U niego na chwilę obecną jest podobnie, ale ma już parę występów w reprezentacji Polski, czego ja niestety nie doświadczyłem – stwierdza ojciec, który jest wymagającym recenzentem gry i nie szczędzi krytycznych uwag pod adresem swojego potomka. – Nie ma żadnej taryfy ulgowej. Jestem dosyć surowy w ocenach, czasem nawet małżonka musi mnie tonować, żebym się uspokoił – śmieje się „Skrzypa”.

Jeśli piłkarski rozwój Mateusza wciąż będzie tak regularny i harmonijny jak do tej pory, za kilka lat może dojść do sytuacji, w której do szatni seniorskiej drużyny przy Bułgarskiej wprowadzać go będzie tata. Kierownik Lecha nie ukrywa, że jest to jego marzeniem. – Taki scenariusz byłby ciekawy. Czas pokaże czy do tego dojdzie. Nie ma co pompować młodego, trzeba tonować. Każdy z chłopaków z Akademii chce zrobić karierę i zostać piłkarzem.

Boiskowe poczynania dzieci zawsze wzbudzają u rodziców wielkie emocje. Spotkać się z tym można praktycznie w każdej kategorii wiekowej z dorosłą piłkę włącznie. Gdzie emocje są większe? – Patrząc na grę Mateusza jest duży stres, zwłaszcza na poziomie reprezentacyjnym, ale mimo wszystko większy towarzyszy pracy przy pierwszym zespole. Teraz jest luźniejszy okres, trochę czasu na odpoczynek, ale cały czas coś się dzieje i nawet teraz trzeba być dostępnym pod telefonem czy mailem – kończy najstarszy z rodu Skrzypczaków.