Schmidt będzie przekonywać rodziców, by posyłali sześciolatki do szkół

Po wygranych wyborach parlamentarnych, PiS zapowiedziało, że cofnie reformę PO, która nakłada na rodziców obowiązek posyłania sześciolatków do szkół. Ustawa już weszła w życie. W poniedziałek o “reformie sześciolatków” rozmawiali posłowie Nowoczesnej, PiS i PSL.

Joanna Schmidt z Nowoczesnej przekonywała, że rodzice sześciolatków muszą być – przede wszystkim – dobrze poinformowani o zaletach, które wiążą się z posłaniem sześciolatka do szkoły.
– Ja jestem za dobrą, prawdziwą informacją dla rodziców, aby nie budowali swojej opinii na bazie lęku, czy niepełnych informacji. Uważam, że wiele jest do wykonania przez wydział oświaty, burmistrzów w gminach, żeby pokazac nową szkołę – wyjaśnia Joanna Schmidt. – Rodzice obecnych dzisiaj sześciolatków mają tendencję do patrzenia na szkołę przez pryzmat naszej szkoły sprzed trzydziestu lat. Szkoła się zmieniła, program sie zmienił, podejście nauczycieli do dzieci się zmieniło, więc zachęcam rodziców do rozmowy z nauczycielamim, pozbycia się tych lęków i podjęcia najlepszej decyzji dla swojego dziecka.

Bartłomiej Wróblewski, poseł z PiS mówił z kolei o wolności rodziców, którzy sami powinni podjąć decyzję.
– My uważamy, że to rodzice powinni decydować a nie państwo – mówi Bartłomiej Wróblewski. – Skłaniam się raczej ku temu, żeby dać wolność rodzicom i przyjąć, że to rodzice uwzględniając konnkretne warunki życiowe, swoją sytuację osobistą, podejmą najlepszą decyzję odnośnie edukacji swoich dzieci. Jeżeli rodzice uznają, że ich dziecko może iść w wieku sześciu lat do szkoły to powinni mieć taką możliwość.

Posłanka Joanna Schmidt, która pracuje w sejmowej komisji edukacji, wysłała już do burmistrzów i prezydentów wielkopolskich miast listy. Namawia w nich, by sześciolatki posyłać jednak do szkół. Nowoczesna będzie też organizować debaty z udziałem rodziców i nauczycieli.
– My postrzegamy wolność dla rodziców poprzez możliwość odroczenia tej decyzji, żeby dzieci mogły pójść do szkoły w wieku siedmiu lat, jeżeli mają jakiegoś rodzaju deficyty – wyjaśnia Joanna Schmidt. – Dwadzieścia lat temu rodzice chwalili się tym, że mogą posłać dziecko do szkoły w wieku sześciu lat, że jest przygotowane i dojrzałe a dzisiaj w społeczeństwie stworzona została wizja szkoły, która dzieci ogranicza, tłamsi i powoduje dodatkowe stresy. Uważamy, że na tyle szkoła zrobiła postęp w Polsce, mamy tak dobre wyniki, jeżeli chodzi o postęp w edukacji to możemy dorównać krajom, w których jest obowiązek posyłania dzieci do szkoły w wieku sześciu lat.