10-latek ze swastyką zarzewiem konfliktu na terenie zoo

– Poprzedni dyrektorzy rozumieli, że takie sytuację się zdarzają – wspomina prezes Poznańskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Fortyfikacji. Rekonstrukcja historyczna na Forcie III wywołała oburzenie pracowników Nowego Zoo i części poznaniaków.

Niedziela, poznańskie Nowe Miasto. Na ul. Krańcowej grupa rekonstrukcyjna świętuje 71. rocznicę zdobycia Fortu III przez Armię Czerwoną. Wśród osób przebranych za żołnierzy sowieckich i niemieckich jest 10-latek w mundurze hitlerjugend. Do Poznania przyjechał z rodziną na własny koszt, aż z drugiego końca Polski.
– Chłopiec, syn jednego z rekonstruktorów, zawsze odgrywa dziecko pułku, ale z racji specyficznej sytuacji miał na sobie mundurek z klasyczną hitlerowską opaską – opowiada prof. Jerzy Stiller, prezes Poznańskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Fortyfikacji. – Bardzo chciał odwiedzić Poznań. A spotkały go nieprzyjemności.
Informacje o “dzieciach biegających po terenie nowego zoo ze znakami nazistowskimi na rękawach i czapkach” otrzymała 7 lutego, w dniu imprezy, dyrektor ośrodka, Ewa Zgrabczyńska. W tym czasie była na Jeżycach, nadzorując Stare Zoo.
– Nie byliśmy poinformowani o rekonstrukcji wydarzeń historycznych, nikt nie uprzedził nas o wydarzeniu – 9 lutego mówi Zgrabczyńska. –
Dla mnie bolesnym jest fakt, że mieszkańcy Poznania mogą kojarzyć ogród zoologiczny ze swastyką nazistowską. To niedopuszczalne.

Zakłócenia na linii PSPF-Zoo

Organizatorzy zadziałali rutynowo – stwierdzili, że skoro problemów nie było podczas zeszłorocznej edycji imprezy, nie będzie ich również teraz. Zapomnieli o sprawie kluczowej – zmianach kadrowych.
– Koledzy nie zwrócili uwagi, że zmienił się dyrektor ogrodu zoologicznego, co zmienia procedury i wymaga ustalenia pewnych rzeczy od podstaw. Było to niedopatrzenie z naszej strony – przyznaje Stiller. – Z dyrektor Zgrabczyńską spotkaliśmy się dwa tygodnie temu, po raz pierwszy po objęciu przez nią stanowiska. Nastąpiła wymiana poglądów co do celów i zadań. Kolejne spotkanie, 8 lutego, odbyło się już w atmosferze dziwnego skandalu.
Wymianę zdań ze Zgrabczyńską prezes PSPF określa jako stanowczą, ale rzeczową, ma jednak zastrzeżenia do rzeczniczki prasowej ogrodu zoologicznego, Małgorzaty Chodyły. Według profesora Chodyła przekroczyła nie tylko kompetencje zawodu, naruszyła również “zasady etyki”.
– Ustami pani rzecznik zostało nam zarzucone, że łamiemy prawo o zabronieniu popularyzacji symboli faszystowskich i totalitarnych. A prawo mówi wyraźnie, że jeśli grupy rekonstrukcyjne zgodnie z prawdą odtwarzają historię, wspierają działalność naukową i dydaktyczną, przepisowi temu nie podlegają – wyjaśnia Stiller. To nie koniec uwag: – Powiedziano nam również, że wydarzenie organizujemy bez wymaganych przepisów, zezwoleń imprezy masowej. Ktoś nie dość dokładnie przeczytał ustawę o imprezach masowych, której nie podlega żadna z imprez organizowanych przez towarzystwo na forcie. Na obiekcie nie ma nigdy więcej niż 100-150 osób. Przepisy z 2009 roku są w tym względzie jednoznaczne.
Według informacji Zgrabczyńskiej o wiele więcej, bo 240 osób miało bez biletów wejść w niedzielę na teren Nowego Zoo. Bez uprzedzenia do ogrodu wjechały również samochody.
– Wjeżdżamy wyłącznie bramą od strony ulicy Browarnej, ścieżką gospodarczą – wyjaśnia profesor. Brak biletów tłumaczy następująco: – Gości odbieramy spod bramy zoo i tam odprowadzamy. Czasami ktoś zapodział się w trakcie, powiedział, że musi skorzystać z toalety, a poszedł zwiedzać ogród. Ale to przypadki jednostkowe. Poprzedni dyrektorzy – i Banach, i Niweliński -rozumieli, że takie sytuacje się zdarzają. I z tego powodu nie trzeba kruszyć kopii.

Kopie jednak nadkruszone

W skardze wysłanej do zoo czytamy, że “swastyki na ramionach tak małych dzieci pod opieką nie lepiej ubranych dorosłych rażą w uczucia” a podczas imprezy “przekroczono granice dobrego smaku”. Po widoku mundurów nazistowskich, starsza osoba miała wrócić roztrzęsiona do domu. PSPF złożyło obszerne, 6-stronnicowe wyjaśnienie na ręce i dyrektor Zgrabczyńskiej i wiceprezydenta Poznania, Arkadiusza Stasicy.
– Nie chcę, żeby jedynym kryterium tego, co się wydarzyło w niedzielę, były wyjątkowo agresywne i – mam niestety podejrzenie – sterowane posty pojawiające się w internecie – wysłanie pisma do Stasicy wyjaśnia Stiller. – Dodatkowo pojawiły się dziwne, wybiórczo traktowane zdjęcia. To nie jest uprzejme i nie wiem, kto się w to bawi. Jeżeli ktoś wykorzystuje tego typu hejterskie działania, nie jest dobrze.
Chodyła zapewnia, że treści wszystkich pism były uzgadniane z samą Zgrabczyńską, nie doszło do jakichkolwiek nadużyć czy samowoli.
– Opieraliśmy się na relacjach naszych pracowników i naszej dokumentacji zdjęciowej – mówi rzeczniczka, pod pieczą której oficjalny facebook zoo zyskał ogólne uznanie i nowych fanów.

Napięcia nie zaowocują burzą – zarówno zoo, jak i PSPF zapewnia o chęci ścisłej współpracy, jednak to ogród będzie dyktował warunki. Zgrabczyńska przyznaje – gdyby Stiller poprosił o pozwolenie na organizację imprezy, do domu wróciłby z niczym:
– Fort III jest miejscem bytowania nietoperzy, w tym momencie hibernują. Wybudzone przed czasem umierają. Działania na terenie fortu nie mogą kolidować z dobrem zwierząt.