Płetwonurkowie wynajęci przez rodzinę Tylman już w Poznaniu

33 tysiące złotych na ekspertyzę dna Warty przy pomocy grupy specjalnej płetwonurków RP zebrał Piotr Tylman, brat zaginionej 26-latki.

Niewiele zajęło Piotrowi Tylmanowi, bratu zaginionej w listopadzie 2015 r. kobiety, zebranie kwoty potrzebnej do poszukiwań na własną rękę kwoty. 32 tys. 800 zł zgromadził w dwa tygodnie za pomocą platformy internetowej siepomaga.pl.
– Grupa, którą wynajęliśmy do przeprowadzenia tego badania pracuje na rzece Warcie już od kilku dni – pisze 8 lutego na profilu facebookowym Piotr Tylman. – Po wykonaniu ekspertyzy jej kopia zostanie przekazana do prokuratury.

Pieniądze umożliwiły wykupienie usług płetwonurków z grupy specjalnej RP przy ekspertyzie dna koryta rzeki Warty na odcinku 250 km. Jeśli ciało nie zostanie odnalezione, pozwoli to na badanie innych hipotez, ma nadzieję Tylman.  “Ekspertyza wykaże, że Ewy nie ma w wodzie i co wtedy? Dowód, że niebieski kłamie. Jego adwokat wymyśli, że ryby ją zjadły?” – pada pytanie. Brat zaginionej odpowiada:
– Tym samym pogrąży go, że jednak była w rzece, bo ryby jednak tylko w wodzie żyją.

Zaangażowany w sprawę Krzysztof Rutkowski, właściciel biura doradczego, sugerował uprowadzenie przy udziale większej ilości osób niż sam tylko Adam Z., którego oskarżał m.in. o praktykowanie satanizmu. Później Rutkowski zmienił zdanie na temat obu teorii, wydarzenia z udziałem Adama Z. nazywając „nieszczęśliwym wypadkiem”.
– Dla mnie to nie jest żadne zabójstwo – 4 lutego mówił Rutkowski. – Wypadek, przypadkowa śmierć. Pan Z. może być obciążony tylko za nieudzielenie pomocy.

Właściciel łódzkiego biura zapowiada wznowienie poszukiwań na wiosnę. Pod koniec roku przekonywał: „Moim zdaniem Ewa pływa”. Tymczasem z najnowszych informacji “Gazety Wyborczej” wynika, że Adam Z. zepchnął 26-latkę ze skarpy przy moście św. Rocha, a nieprzytomną wrzucił do Warty. Tragedię poprzedzała sprzeczka, prawdopodobnie na tle seksualnym. Adama Z. wysłano na badania psychiatryczne.