Straciły 3 800 złotych. Bo pracowały za krótko

Sąd nie pomoże sprzątaczkom w odzyskaniu pieniędzy z niewypłaconych przez FMD pensji. Bo straciły zbyt mało. – Zapytałam sędzię, czy ona też dwa miesiące pracowałaby za darmo. Nie odpowiedziała – po ogłoszeniu wyroku mówiła poszkodowana.

Pracowały na Uniwersytecie Adama Mickiewicza i w poznańskim sądzie, czyszcząc, zamiatając. Na jedną sprzątaczkę przypadało 35 pokoi. Plus sale rozpraw, hole, ubikacje…
– Gdybym miała dostateczną pensję i emeryturę taką, za którą można żyć, i starczyłoby mi na leki dla męża, to nie pracowałabym za paraset złotych, bo dla nas to było naprawdę dużym wysiłkiem – mówi Ewa Gałęska. Sprzątała sąd rejonowy Grunwald i Jeżyce. – To nie jest lekka praca.

Panią Ewę i kilkanaście innych kobiet najpierw zatrudnił, a później oszukał konglomerat firm FMD, zwycięzca przetargu na sprzątanie sądu. Kobiety ponad dwa miesiące szorowały podłogi za darmo – za prawie 70 dni pracy nie dostały złotówki. Kiedy postanowiły walczyć o swoje, o pomoc poprosiły OZZ Inicjatywę Pracowniczą.
– Pierwszym krokiem było wniesienie o spotkanie zarówno z rektorem, jak i z prezesem sądu. I te spotkania się odbyły, ale rektor nawet nie wpuścił pań do środka – wspomina Agnieszka Mróz z OZZ IP. – Była wymiana pism, stanowiska obu instytucji, że to nie są ich pracownice. Nawet dyrektor sądu stwierdził, że on osobiście uważa takie praktyki za oburzające, ale nic nie może z tym zrobić.
UAM zaoferował pomoc prawną, ale ta nigdy nie nadeszła. Sprzątaczkom pozostało wysyłanie pism ponaglających za morze, do londyńskiej spółki Marcina Działowskiego, właściciela FMD. Bez skutku. Zgłosiły sprawę  prokuraturze, ale ta, po wielomiesięcznym dochodzeniu, została umorzona w grudniu 2014 r.
– Tak zasugerowała chyba policja, o umorzenie, bo to jest mała szkodliwość, niewypłacenie nam pensji za dwa miesiące – spekuluje pani Ewa. Sprzątaczki zostały okradzione – ale nie według policji, dodaje. – Wnioskuję to z szyderczego zachowania policjantów, ze sposobu spisywania zeznań, protokołów. Pan był tak zmęczony na Al. Marcinkowskiego, że zasugerował – ja odniosłam takie wrażenie, może złe – że i tak nic z tego nie będzie, że co to, taka mała szkodliwość, 1 800 złotych. On mnie spytał, dlaczego za tak mało pracowałam.

Miotłą można zabić?

3 lutego 2016 r., w dniu rozpatrywania zażalenia sprzątaczek względem umorzenia sprawy, policjanci początkowo nie wpuścili do sądu na ul. Młyńskiej działaczy z Razem. Bo przyszli z miotłami.
– Powiedziano nam, że miotły są przedmiotami niebezpiecznymi – mówi Dawid Majewski z lewicowego ugrupowania. – Że wymienione jest to w regulaminie, którego nie mają obowiązku nam przytaczać. I że albo zostawiamy miotły, albo sami zostajemy. Przed drzwiami.
Na pytanie, jakie inne niebezpieczne przedmiotu obok mioteł wymienia regulamin, pilnujący wejścia do budynku mundurowy nie odpowiedział. Mówił, że to nie on zabronił wstępu, to nie on zabronił mioteł. I o regulaminie nie opowie.
Pani Ewa mówi:
– Zawsze powtarzam – syty nie zrozumie głodnego. Policjant ma pensję. I to niemałą.

Mają ścigać FMD na własną rękę

3 lutego sąd na Starym Mieście rozpatrywał zażalenie sprzątaczek na decyzję o umorzeniu sprawy o wypłacenie zaległych pieniędzy. Nie liczyły na przychylną dla siebie decyzje. I miały rację.
– Czujemy się oszukane – mówi pani Ewa po oddaleniu wniesionego przez sprzątaczki zażalenia. Wyrok jest prawomocny. Druga pani jest oburzona: – Nic nie chcą zrobić, żeby nam pomoc uregulować te kwestie.
FMD okradł panią Ewę na 1 tys. 800 zł, jej koleżankę na 2 tys. zł. Bo przez tydzień sprzątała dodatkowo, w zastępstwie za koleżankę. Liczyła na większe wynagrodzenie, skończyła z dodatkowymi stratami.
– Gdybyśmy to były trzy miesiące, wtenczas prokurator by się zajął sprawą. A to tylko dwa miesiące i kilka dni – tłumaczy decyzję sądu. – Spytałam sędzię, czy ona pracowałaby za darmo przez dwa miesiące. Nie odpowiedziała.

Sprzątaczkom zalecono założenie sprawy cywilnej. Ściganie Działowskiego na własną rękę. Podobno ma nowa firmę, daleko od Poznania.
– A gdzie go szukać, jeśli sąd nie może sobie poradzić? Nie wiem. Ale nie podaruję.