Ręka znaleziona w Warcie – czy ma związek z zaginięciem Ewy Tylman?

Policjanci potwierdzają: w Warcie znaleziono fragment ciała, a konkretnie dłoń i przedramię. Znalezisko jest jednak w takim stanie, że trudno je zidentyfikować. Nie wiadomo nawet, czy jest to ręka męska czy żeńska.

Policjanci od rana przeszukiwali brzegi Warty na odcinku pomiędzy mostami Chrobrego i Królowej Jadwigi. Funkcjonariusze szli tyralierą po całej szerokości nabrzeża, przeczesując wysokie trawy i krzaki na wale przeciwpowodziowym. W poszukiwaniach brał udział także pies tropiący – ale nic nie znaleziono. Dopiero poszukiwania przy użyciu drona, wykorzystywanego przez pracowników biura detektywistycznego Krzysztofa Rutkowskiego, ujawniły przedmiot leżący w rzecze, przypominający ludzką rękę.

– Policjanci skoncentrowali się na nabrzeżu, a nie patrzyli na rzekę, dlatego ominęli ten przedmiot – tłumaczył później Rutkowski.

Zaalarmowani funkcjonariusze rozpoczęli czynności procesowe z udziałem techników kryminalistycznych, prokuratora i lekarza medycyny sądowej. Co przyniosły oględziny?
– Możemy potwierdzić, że faktycznie to znalezisko, które zostało około południa znalezione u brzegów rzeki Warty, to fragment ludzkiego ciała: lewa ręka z przedramieniem – tłumaczyła Iwona Liszczyńska z zespołu prasowego wielkopolskiej policji. – Na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie w stu procentach stwierdzić płci osoby, do której ta ręka należy, ani również tego, jak długo leżała w wodzie i jak w tej wodzie się znalazła. Żeby to stwierdzić konieczne jest wykonanie szczegółowych badań w zakładzie medycyny sądowej.

Liszczyńska zapewnia, że czynności poszukiwawcze są prowadzone nieprzerwanie od chwili zgłoszenia zaginięcia Ewy Tylman, a brzegi rzeki były przeszukiwane już wcześniej. Również w sobotę, po znalezieniu ręki, dno rzeki zostało przeszukane przez policyjnego płetwonurka. Na razie jednak policjanci są ostrożni w wyciąganiu wniosków.
– Nie mamy żadnych podstaw, aby łączyć znalezisko ze sprawą zaginięcia – stwierdziła Iwona Liszczyńska. Nieoficjalnie zaś policjanci przypuszczali, że ręka należała do mężczyzny, a stopień jej rozkładu był zbyt daleko posunięty jak na stosunkowo krótki okres, jaki upłynął od zaginięcia dziewczyny. Były to jednak tylko wstępne obserwacje.

Na razie więc nic nie wiadomo. Nowych informacji nie ma także Krzysztof Rutkowski, detektyw zaangażowany w poszukiwania dziewczyny przez rodzinę zaginionej. Detektyw miał jednak żal do policji, która utrudniała mu wykorzystanie drona do przeszukiwania brzegów Warty. Ojciec dziewczyny, który przyjechał do Poznania w sobotę, także ma pretensje do policji o to, że funkcjonariusze nie informują go o postępach śledztwa.