Straż miejska pozbawiona fotoradarów, a mandaty wzrosną

Straże gminne i miejskie pozbawione możliwości kontroli fotoradarowej – tak postanowił sejm. Wzrosną też kary dla kierowców za przekraczanie prędkości. – Mam bardzo mieszane uczucia – komentuje nowelizację przepisów Przemysław Piwecki, rzecznik poznańskiej straży miejskiej.

W piątek 24 lipca nowelizację poparło 404 posłów. Przeciw było 18, a jeden wstrzymał się od głosu. Oznacza to, że trafi ona teraz do senatu. Nowelizacja zakłada, że kary dla kierowców będą naliczane w odniesieniu do ogłoszonego przez GUS przeciętnego wynagrodzenia za poprzedni rok.

Jeśli więc ktoś przekroczy prędkość do 10 km/h, mandatu nie będzie. Ale już jeżeli będzie to przekroczenie prędkości od 11 do 20 km/h, mandat wyniesie 3 proc. średniej pensji. Analogicznie – gdy prędkość zostanie przekroczona o ponad 50 km/h, mandat wyniesie ok. 20 proc. przeciętnego wynagrodzenia, czyli mniej więcej 760 zł. Przy złamaniu przepisów w terenie zabudowanym kara zostanie podwojona – maksymalnie do ok. 1520 zł. Ale to nie koniec zmian.

Nowelizacja odbiera strażnikom gminnym i miejskim możliwość dokonywania pomiarów prędkości za pomocą fotoradarów. Inspekcja Transportu Drogowego będzie dysponowała wyłącznie fotoradarami stacjonarnymi. Fotoradary mobilne będzie natomiast mogła stosować tylko policja.

To bardzo istotna zmiana, zwłaszcza w kontekście raportu Najwyższej Izby Kontroli, zgodnie z którym 85 proc. mandatów wystawionych przez sprawdzone straże kwotowo dotyczyło wykroczeń ujawnionych właśnie fotoradarem. I to nie zawsze wykorzystywanym w uczciwy sposób…

– Mam bardzo mieszane uczucia – komentuje nowelizację przepisów Przemysław Piwecki, rzecznik poznańskiej straży miejskiej i zwraca uwagę, że w stolicy Wielkopolski w kwestii fotoradarów wszystko funkcjonowało prawidłowo. – Od 2004 r. nikt nie próbował naprawić tego, do czego dopuścili parlamentarzyści. A dopuścili do tego, że gminy miały możliwość tworzenia kilkuosobowych straży fotoradarowych i zarabiania na tym kroci. Mało tego – kontrole NIK-u wykazywały tu wiele błędów, podpadających niekiedy pod Kodeks karny, takie jak zmiany miejsca fotoradaru mobilnego poza odcinki pomiarowe, co jest w ogóle niedopuszczalne. Mam mieszane uczucia, gdyż w Poznaniu od pierwszego zdjęcia wszystko było robione transparentnie. Tylko i wyłącznie policja wskazywała miejsca, w których dochodziło do wypadków. Gdzie indziej nie można nam było robić zdjęć. Nasze działania podnosiły bezpieczeństwo na drogach.

– Straż miejska w Poznaniu jest reorganizowana – ciągnie Piwecki. – To nie jest tak, że wymyśliliśmy w 2004 r. fotoradary i wzięliśmy sobie na to pieniądze z budżetu. To są decyzje władz miasta. To nie są tanie urządzenia. To są też zaangażowani ludzie, pensje, samochody, pomieszczenia, gdzie przyjmuje się ludzi, i cały szereg innych wydatków. Akurat ta zmiana, że nie będzie fotoradarów, bo prawdopodobnie ich nie będzie, spowoduje, że więcej uwagi zostanie poświęcone innym sprawom.

O jakie sprawy chodzi? – Współpraca z radami osiedli, sprawy porządkowe, patrole – wylicza Piwecki. – Jeżeli ktoś przejmie tę pałeczkę i jakaś instytucja będzie dokonywała pomiarów fotoradarowych na najbardziej niebezpiecznych odcinkach, to zmiany przyjęte przez sejm wyjdą nam wszystkim na dobre, bo dzięki temu my będziemy mogli zająć się wieloma innymi, pożytecznymi sprawami – kończy Piwecki.