“Wierni Polsce” kontratakują – prostest pod siedzibą Gazety Wyborczej

Po raz kolejny “Wierni Polsce” manifestowali swoje poglądy na ulicach Poznania. Ich dwa poprzednie protesty odbyły się pod siedzibą urzędu miasta i dotyczyły kwestii związanych z odbudową Pomnika Wdzięczności. Tym razem celem ataku była Gazeta Wyborcza, a konkretnie siedziba jej redakcji przy ul. 27 Grudnia.

W ostatnich tygodniach o Poznańskim Związku Patriotycznym “Wierni Polsce” mówiono przede wszystkim w kontekście sprawy Pomnika Wdzięczności. W międzyczasie jego przedstawiciele pojawili się wprawdzie na uroczystości upamiętniającej Poznański Czerwiec na placu Mickiewicza, byli jednak wtedy wyjątkowo spokojni. Ograniczyli się wówczas do trzymania wymownych transparentów i wygwizdania obecnego na obchodach Konsula Generalnego Federacji Rosyjskiej w Poznaniu.

Bez ekscesów obyło się także podczas demonstracji, jaką 7 lipca o godz. 13 “Wierni Polsce” zorganizowali pod siedzibą mieszczącego się przy ul. 27 Grudnia poznańskiego oddziału “Gazety Wyborczej”. Nie było ani agresji, ani oszczerstw pod adresem reprezentujących ją dziennikarzy. Skończyło się na odczytaniu przez Bogdana Freytaga, przewodniczącego związku, podpisanego przez niego oświadczenia w sprawie rzekomego ataku gazety na tradycję “polskiego kościoła”.

“W ostatnich dniach w Poznaniu, ze strony «Gazety Wyborczej» i podobnych jej środowisk, jestesmy świadkami wyjątkowo nikczemnego ataku na Polski Kościół” – czytamy w oświadczeniu (pisownia oryginalna). “«Gazeta Wyborcza», nie od dziś, wykazuje się wrogością wobec polskiej tożsamości narodowej, naszych tradycji, patriotyzmu i Kościoła Katolickiego. Nie możemy tolerować sytuacji, gdy przez dziennikarzy tej gazety, szargane są nasze świętości. W tym wypadku jest to wyraz haniebnej postawy, niegodnej zawodu dziennikarza.”

Jeszcze przed wygłoszeniem podpisanego przez siebie oświadczenia Freytag zakazał członkom związku jakichkolwiek rozmów z przedstawicielami mediów, w tym rzecz jasna także z dziennikarzami “Gazety Wyborczej”. Kilku z nich stało niewruszonych pod swoim miejscem pracy, bacznie przyglądając się pikietującym. Jednego z nich poprosiliśmy o odniesienie się do treści oświadczenia “Wiernych Polsce”.

– Nie uważam, żebyśmy w jakikolwiek sposób atakowali polski kościół. To, że zwracamy uwagę na pewne rzeczy, które budzą nasz niepokój, to nie atak, a wyraz naszej troski o kościół katolicki, zważywszy na to, że wielu naszym dziennikarzom reprezentowane przez niego wartości są bliskie – mówi Piotr Żytnicki, dziennikarz piszący dla “Gazety Wyborczej”. – Tutaj chodzi konkretnie o serię publikacji, w których zwracaliśmy uwagę na to, że pod auspicjami Eucharystycznego Ruchu Młodych była prowadzona antysemicka gra miejska. Postawa arcybiskupa Gądeckiego pokazuje, że wcale nie odebrał tych artykułów jako jakiś atak, bo przecież sam zakazał tej gry miejskiej. Często zdarzało nam się krytykować arcybiskupa Gądeckiego, ale w tej sprawie wydaje się, że mamy wspólny punkt widzenia, a że pan Freytag się z nim niezgadza… Trudno. Ma do tego prawo. My wykonujemy rzetelnie naszą pracę. Zwróciliśmy uwagę na coś, co było naszym zdaniem niepokojące i co nie powinno mieć miejsca. Pan Freytag po prostu wykorzystuje demokrację, choć czasem idzie w swoich sądach za daleko.

Gra, o której wspomniał Żytnicki, odnosiła się do legendy o trzech hostiach. Według niej Żydzi w 1399 r. mieli ukraść z Kościoła Serca Jezusowego trzy hostie, a następnie dokonać ich profanacji. Legenda głosi, że kłuli je nożem, by w ten sposób sprawdzić, czy jest w nich boska istota. Z hostii miała wtedy trysnąć krew. To właśnie m.in. poruszenie przez “Gazetę Wyborczą” tematu tej legendy i zakwestionowanie jej prawdziwości tak bardzo nie spodobało się “Wiernym Polsce”.

Co dalej? Dziennikarze “Gazety Wyborczej” są raczej pewni swoich racji i podczas prostestu sprawiali wrażenie niewzruszonych. Przechodzący obok ludzie z kolei bardziej niż samą demostracją wydawali się poruszenii faktem, że… pikietujący utrudniają im przejście ulicą . Bez większego zainteresowania spoglądali na grupkę starszych osób z biało-czerwonymi flagami w rękach, nawet się nie zatrzymując. Ale “Wierni Polsce” z pewnością nie raz jeszcze dadzą o sobie znać.