Niewdzięczny pomnik wdzięczności – zwolennicy Chrystusa atakują Jaśkowiaka

Komitet odbudowy pomnika wdzięczności czuje się oszukany przez Jacka Jaśkowiaka, prezydenta Poznania, zapowiada jednak, że figury i wystawy na placu Mickiewicza ustawiać nie będzie. Dla prezydenta jednak nie ma żadnej litości i atakuje go za niekorzystną decyzję.

Myśleliśmy, że będziemy rozmawiać o zupełnie innych sprawach – tak prof. Stanisław Mikołajczak, szef Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jednocześnie szef Społecznego Komitetu Odbudowy Pomnika Wdzięczności rozpoczął specjalną konferencję prasową, na której chciał przedstawić opinię komitetu na temat decyzji władz miasta. Decyzji niekorzystnej dla komitetu, bowiem odmawiającej zgody na ustawienie na placu Mickiewicza wystawy patriotycznej, której centralnym punktem miała być 5-metrowa figura Chrystusa.

Decyzja ta bardzo zaskoczyła członków komitetu.
– Społeczny komitet wyraża głębokie oburzenie tą decyzją – podkreślał Mikołajczak, nazywając decyzję kuriozalną. – Wydanie opinii negatywnej jest godne potępienia. Dodajmy, że rada miasta wyraźną większością zobowiązała prezydenta do pomocy przy organizacji tej wystawy (większość nie była “wyraźna”, a wniosek na radzie przeszedł tylko dlatego, że części opozycji nie było na sali – przyp. red.).

Mikołajczak podkreślał, że figura miała stanąć tylko na 26 dni, i to nie jako symbol religijny, lecz wyraz patriotyzmu. Podkreślał, że tego wymaga “dziejowa sprawiedliwość”, ponieważ naziści w trakcie okupacji zburzyli stojący przed wojną na placu monument. Powrót monumentu do Poznania byłby zatem – w rozumieniu członków komitetu – zerwaniem z nazistowskim porządkiem. Mikołajczak zaznaczył przy tym, że komitet otrzymał wstępną zgodę na prezentację wystawy na początku maja, gdy zgłoszono taki pomysł do urzędu miasta. Komitet miał wówczas doprecyzować kwestie formalne.

Pozostali członkowie komitetu także nie przebierali w słowach.
– Dlaczego pan prezydent wywołuje konflikt? Przecież my nikogo nie atakujemy – pytał retorycznie wyraźnie wzburzony Tadeusz Zysk, wiceprezes komitetu (który jednak winę za konflikt w dość napastliwy sposób zrzucił na poznańskie media).

Dostało się także urzędnikom, którzy wydali decyzję.
– Nawet jeżeli plastykowi miejskiemu przez kilkanaście dni by to przeszkadzało, to co z tego? – pytał retorycznie Jarosław Lange, szef wielkopolskich struktur “Solidarności”.

Dalej w atakach poszedł Zysk:
– Tajemnicą poliszynela jest to, że Piotr Libicki, czyli plastyk, został na to stanowisko wybrany, bo potrzebował pracy (Libicki nie był bezrobotny przed objęciem stanowiska plastyka – przyp. red.). Na placu Wolności była plaża przez kilka tygodni, rozgrywano mecze siatkówki plażowej, i mu to nie przeszkadzało (Plaża Wolności była w tym roku przez 4 dni – przyp. red.). Sam prezydent Jaśkowiak usiłował siłą wcielić okoliczne gminy do Poznania na początku swojej kadencji, i to mu się nie udało (wysunął taki pomysł, za co spotkała go krytyka, ale nie może być mowy o rozwiązaniach siłowych, ponieważ prezydent Poznania nie ma takich kompetencji – przyp. red.).

O samych argumentach merytorycznych, które doprowadziły do wydania decyzji odmownej, dziennikarze nie usłyszeli zbyt wiele.
– Złożyliśmy odpowiednie wnioski w terminie – przekonywał Mikołajczak. – Wymogi formalne, które zostały nam narzucone, są wydziwianiem. Jest to rodzaj cenzurowania społeczeństwa. Naszej wystawie postawiono tak ostre wymagania formalne, że być może ich spełnienie byłoby trudne.

Mikołajczak zapewniał także, że figura jest bezpieczna, a jej ciężar bez postumentu, to “zaledwie” 1,7 tony. Dodał też, że zobowiązał się do naprawy wszelkich uszkodzeń, jakie ustawienie figury na placu Mickiewicza mogłoby spowodować.

Po konferencji prasowej w pałacu Działyńskich dziennikarze poszli zapytać o zdanie prezydenta Jacka Jaśkowiaka. Dla niego cała sprawa jest prosta.

 – W Poznaniu wszyscy mają przestrzegać prawa – powiedział prezydent. – Ktokolwiek robi taką wystawę, musi ją odpowiednio przygotować. Nie ma w Poznaniu uprzywilejowania w tym zakresie. – To przede wszystkim kwestia bezpieczeństwa. Ja oczekuję od członków komitetu, że tak zorganizują zabezpieczenie montażu figury, by nie doszło do katastrofy budowlanej.

Prezydent zwrócił uwagę, że wnioski, które zostały złożone w urzędzie, są niekompletne,  szkice prezentujące rozmieszczenie wystawy – odręcznie, bez wyliczeń czy jakichkolwiek szczegółów technicznych. Figura jest ciężka, a nie wiadomo, jak zostanie zmontowana i czy nawierzchnia palcu Mickiewicza wytrzyma taki ciężar, bo takich danych we wniosku nie było. Poza tym wkrótce obchodzimy kolejną rocznicę wydarzeń Poznańskiego Czerwca, a główne uroczystości odbywają się właśnie na  placu Mickiewicza. Dla dwóch takich imprez nie ma tam po prostu miejsca.

Czy w takim razie należy przypuszczać, że miejscy urzędnicy wydaliby zgodę na ustawienie figury, gdyby dokumentacja była odpowiednio przygotowana?
– Na pewno nie na placu Mickiewicza – mówi prezydent. – Można znaleźć inne miejsce, ale nie przy takim zachowaniu członków komitetu.
Prezydentowi chodziło tu o porównanie władz Poznania do nazistów za to, że nie wydali zgody na ustawienie figury.
– Powagę urzędu należy uszanować – zwraca uwagę. – Ale ja nie zrywam dialogu. To dlatego wystosowałem do arcybiskupa i dyrektora festiwalu Malta list, w którym prosiłem o nie prowokowanie takich sytuacji. To jest moje podejście: dialog.  

Prezydent podkreślił też, że na zgromadzenie zaplanowane na placu zgoda została wydana, na przejazd figury przez miasto także. Jedynie prezentacja jej na placu Mickiewicza zgody nie ma.

Co dalej? Członkowie komitetu odbudowy pomnika zapowiadają, że będą się odwoływać od decyzji urzędników, ale jednocześnie deklarują, że ani figury ani wystawy na placu nie będzie, jeżeli nie będzie zgody miasta. W niedzielę 31 maja, gdy miała się odbyć uroczysta inauguracja wystawy, odbędzie się msza święta i koncert patriotyczny.