Czy to będzie nowa atrakcja turystyczna Poznania?

To miejsce ciężko opisać słowami: kilka pomieszczeń w budynku przy ulicy Wronieckiej zostało zamienionych w niezwykłą, oddziałującą na wyobraźnię przestrzeń, prowadzącą odwiedzających przez poznańskie legendy. Właśnie sposób prowadzenia jest tu niezwykły – przez twórców jest bowiem określany jako… 6D.

Trzy wymiary – czyli popularne 3D – są dość powszechnie znane. Ten skrót od angielskiego “3 Dimensions” oznacza “tylko” tyle, że coś jest obiektem przestrzennym. Ma długość, szerokość i wysokość. Jednak na początku XXI wieku w Polsce zaczęły pojawiać się różne instytucje, które oferowały “rozszerzenie” tych wymiarów, niekoniecznie fizyczne. Chodzi po prostu o różne efekty oddziałujące na zmysły – w pojawiających w całym kraju (także w Poznaniu) kinach 5D na widzów leciała woda albo para, a fotele się ruszały.

Na podobnej zasadzie powstała nowa atrakcja Poznania: “Blubry – Poznańskie Legendy 6D”. Nie ma tu jednak foteli, za to jest kilka pomieszczeń na powierzchni ok. 700 metrów kwadratowych w lokalu po Bibliotece Raczyńskich przy ulicy Wronieckiej 6. Na tej przestrzeni stworzono nietypową placówkę, która opowiada o poznańskich legendach, a przy okazji… może solidnie namieszać w głowie!

– Bardzo chcielibyśmy być nazywani niezwykłym miejscem, bo ono takie jest – przekonuje Rafał Bartkowiak z grupy Locco, właściciel “Blubrów 6D”. – Ten pomysł zrodził się po prostu w naszych głowach, jest to totalnie autorski projekt i ponad pół roku naszej pracy po kilkanaście godzin dziennie do teraz. Jestem teraz (w piątkowy poranek – przyp. red.) po 40 godzinach na nogach, żeby oddać to miejsce dla gości.

Bartkowiak przypomina, że “Locco” to hiszpańskie słowo oznaczające “coś szalonego”. Takie właśnie są Blubry 6D. Całość przechodzi się z okularami 3D na nosie, po drodze zaś można podziwiać pomieszczenia z laserami czy też ścianami i obiektami pomalowanymi specjalną farbą, a oświetlonymi lampami UV. Całość robi niesamowite wrażenie – ściany niemal się ruszają, a momentami nie wiadomo już, czy coś jest namalowane, czy też jest rzeczywistym obiektem. W poszczególnych pokojach pojawiają się dodatkowe efekty wizualne (para, woda, ruchome elementy) i dźwiękowe.

Cała prezentacja ma oczywiście jasno sprecyzowany cel: opowiada o kilku poznańskich legendach i zachęca do bliższego zapoznania się z gwarą poznańską.
– Mamy już podobną atrakcję w Kołobrzegu, ale tam jest muzeum, Maszoperia, gdzie opowiadam o życiu rybaków sprzed stu lat. Ja zaś jestem poznaniakiem z urodzenia i cały czas widziałem tutaj potencjał turystyczny, który nie do końca jest wykorzystywany moim zdaniem – opowiada Rafał Bartkowiak. – Stąd chęć odpowiedzenia ludziom na pytania, choćby w formie legendy, skąd się wzięły koziołki na ratuszowej wieży. Bardzo często poznaniacy sami nie wiedzą, dlaczego one tam są.

Legend przedstawionych w Blubrach 6D jest kilka, podobnie jak niespodzianek czekających na gości tych pomieszczeń – ale nie możemy napisać wszystkiego. Niestety podróż przez poznańskie legendy dość szybko się kończy, głównie ze względu na ograniczoną powierzchnię.
– Jeżeli chodzi o lokal to nie ma możliwości powiększenia “Blubrów”, bo lokal jest po dawnej bibliotece Raczyńskich i ma pewne swoje ograniczenia. Nie jesteśmy też w stanie tego przenieść, bo to miejsce jest powiązane ściśle z tym lokalem. Na pewno jednak będziemy rozwijać ofertę o różne programy, w szczególności dla grup zorganizowanych, ale na ten moment nie będę tego jeszcze zdradzał do końca – wyjaśnia szef placówki.

Bartkowiak zapowiada, że “Blubry” przeznaczone są dla każdego: dziecko ma się poczuć w 100 procentach dzieckiem, dorosły natomiast ma… obudzić w sobie dziecko. Dla zwiedzających przygotowano 4 wersje językowe: polską, niemiecką, angielską i hiszpańską.

Czy to się przyjmie? Na pewno będzie atrakcją dla dzieci i grup zorganizowanych. Bliźniacza placówka w Kołobrzegu, o której wspomina Bartkowiak, cieszy się dość sporym powodzeniem, cieszy się także całkiem dobrą opinią w serwisie Tripadvisor, skupiającym społeczność podróżników z całego świata. Nadmorska placówka jest jednak ganiona za zbyt krótki program w stosunku do ceny. W przypadku poznańskiej mogą się pojawić podobne zarzuty, ponieważ program “zwiedzania” przewidziano na 20 minut, za co klient indywidualny zapłaci 17 zł (bilet ulgowy 15 zł).