Co może prawo, a co jego przedstawiciele, czyli o przemocy w szkole i domu

– Prawo mamy nie najgorsze, ale nie najlepiej je stosujemy. Do tego dochodzi brak reakcji na przemoc – powiedziała poseł Magdalena Kochan podczas debaty “Przemoc w szkole i rodzinie, nie bądź obojętny”. Debatę zorganizował poseł Michał Stuligrosz, bo jego zdaniem nadal w temacie przemocy za mało się mówi i robi w naszym kraju.

Co gorsza, przemoc jest często zjawiskiem niezauważanym. Trudno w to uwierzyć, ale że tak jest, przekonywała Dorota Zawadzka, psycholog i pedagog, a także słynna “Superniania”, współpracująca z Rzecznikiem Praw Dziecka, którego reprezentowała podczas tej konferencji.
– Rozmawiam z panią dyrektor szkoły z Poznania, która mnie z dumą przekonuje, że w jej szkole nie ma przemocy, jednocześnie bocianim krokiem przechodząc nad dwoma chłopcami, którzy się szarpią – opowiada Dorota Zawadzka. – Pytam ją: a ci chłopcy? A ona mi na to, że przecież to chłopcy, oni zawsze się biją…

Jednak to nie przemoc fizyczna, nawet ta, której nie dostrzegamy, jest największym problemem. Dorota Zawadzka jest zdania, że dzieci teraz mniej się biją między sobą – ale za to więcej jest cyberprzemocy i przemocy psychicznej.
– trzeba to wyraźnie mówić, że hejt, że stalking to też formy przemocy, tak samo jak przemoc psychiczna i werbalna związana z seksualnością – mówiła specjalistka. – To są bardzo poważne sprawy wśród nastolatków. Zdarza się, że chcąc zrobić komuś krzywdę nie biją go, ale krzywdzą słownie, bo wiedzą, że to boli, nawet często nie rozumiejąc, co znaczą słowa, których używają. Byłam świadkiem, jak jeden chłopiec zawołał do drugiego: jesteś głupi jak pedał. Zapytałam, czy wie, co to znaczy, a on odpowiedział, że głupi jak pedał od roweru…

Zdaniem Doroty Zawadzkiej tu najważniejsza jest edukacja – i reagowanie ludzi na wszystkie formy przemocy. I z tym pierwszym i z tym drugim nie jest najlepiej.
– Teoretycznie wszyscy wiemy, że powinniśmy reagować na przemoc – wyjaśniała. – Ale ciągle rozmawiamy o tym z lekarzami i nauczycielami, którzy maja kontakt z ofiarami przemocy, a oni mówią: no widziałem siniaki, tak, ale nie jestem pewien… Trzeba reagować! Jeśli my sami nie zadbamy o bezpieczeństwo i nie będzie reagowali, to nikt tego za nas nie zrobi. Były takie badania przeprowadzane w Wielkiej Brytanii na temat reakcji ludzi na przemoc. Gdy mężczyzna bił kobietę – była interwencja. Gdy kobieta biła mężczyznę – był śmiech. A gdy dorosły bił dziecko, nikt nie reagował, bo uważa się, że on ma prawo…

Także poseł Magdalena Kochan, wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny jest zdania, że obojętność jest najgorszą zbrodnią, i to taką, której żaden przepis nie jest w stanie zapobiec.
– Czy mamy w Polsce dobre prawo? Nie jest najgorsze – mówiła poseł Kochan. – Wielu przepisów z europejskiej konwencji zapobiegania przemocy nie musimy wprowadzać, bo one już są. Ale kwestia, jak są realizowane. Strasznym przykładem jest samobójstwo Ani z Gdańska. jak to się stało, że tej przemocy koleżanek i kolegów nikt nie widział? Że nikt jej nie pomógł? jak można było być tak obojętnym? Nie mogę zrozumieć, że nie znalazła nikogo wśród rówieśników, z kim mogłaby porozmawiać. Samobójstwo to najgorszy z możliwych skutków, będący efektem obojętności. Obojętność to najgorsza zbrodnia.

Jak sobie radzić z tym zjawiskiem? Czy wyjściem jest monitorowanie szkół, które pozwoli wychwytywać wszystkie przypadki przemocy? Zdaniem poseł Kochan – nie.
– Jestem przeciwna monitoringowi w szkole, bo on niczego nie załatwia, a uczniowie wiedzą, jak go obejść – uważa. – Szkoła bez monitoringu, ale za to taka, w której wszyscy się widzą, to szkoła moich marzeń.

Zdaniem wicewojewody Doroty Kinal, która jest z wykształcenia także pedagogiem, a przy tym społecznym kuratorem sądowym, najsłabszym ogniwem w polskim systemie prawnym w dziedzinie przemocy jest człowiek.
– W szkole brakuje zaufania nie tylko do pedagoga, ale i rówieśnika do rówieśnika  – uważa. – Powinien być cały sztab ludzi, który wspiera młodych ludzi w potrzebie, ale on nie zawsze jest. I młodzi ludzie radzą sobie jak umieją, niestety – często łamiąc przy tym prawo. Są oczywiście procedury na takie okazje, ale młody człowiek musi czuć zaufanie, żeby porozmawiać. A zaufanie buduje się długo, nierzadko kilka lat. Robimy się krajem ludzi samotnych. Poczucie miłości i bezpieczeństwa – to jest to, czego młodym ludziom brakuje.

Nutę optymizmu wniósł do dyskusji Rafał Batkowski, Wielkopolski Wojewódzki Komendant Policji. Z policyjnych statystyk wynika, że młodzi ludzie popełniają coraz mniej czynów karalnych, a średnia nie odbiega od średniej pozostałych krajów europejskich. nie można więc mówić o jakimś narastającym zagrożeniu.
– Największa liczba przestępstw ma miejsce w gimnazjach, bursach i internatach – mówił komendant. – Na to trzeba zwracać uwagę. Nam wcale nie zależy, żeby przyjeżdżać do szkoły i wyprowadzać z niej młodego człowieka. My wolimy zapobiegać, nasi policjanci maja odpowiednie przygotowanie merytoryczne, zabiegamy o współpracę ze szkołami. Kontakt nie powinien polegać tylko na tym, że przyjeżdżamy na interwencję. Chcielibyśmy być w dobrych relacjach ze szkołami.

Komendant zwrócił uwagę, że od 2014 roku policjanci mają nowe narzędzie do dyspozycji – narzędzie szacowania ryzyka. To procedura, która pomaga policjantowi podjąć decyzje, czy należy oddzielić sprawcę od ofiary. Komendant też pozytywnie ocenia wpływ monitoringu.
– Przynosi dobre efekty, a tam, gdzie on jest, notujemy mniejszą ilość zdarzeń – wyjaśnił.

Komendanta niepokoi natomiast inne zjawisko, które jego zdaniem przyczynia się do eskalacji przemocy.
– Czasami ze zdziwieniem obserwuję, że podczas imprez masowych na stadionie, gdzie pada tak wiele wulgaryzmów, jest praktyka przyprowadzania małych dzieci, i często są to wycieczki szkolne prowadzone przez nauczyciela – opowiada. – To wspaniale, że zachęca się dzieci do zainteresowania sportem, ale obecność dzieci w odległości 10 metrów od ludzi wykrzykujących wulgaryzmy wymaga zastanowienia. Wielka praca przed nami.

Uczestnikiem debaty była też dr Krystyna Babiak z Okręgowej Izby Radców Prawnych, która podkreślała wagę edukacji prawnej wśród młodzieży – OIRP od kilku lat prowadzi taki program dla chętnych szkół. Niestety, nadal nie jest ich zbyt wiele…

Dyskutanci poruszali ważne tematy, mówili o istotnych kwestiach – czy jednak kolejna debata na temat przemocy coś zmieni w kwestii samej przemocy? Poseł Michał Stuligrosz, który ją zorganizował (to druga debata z cyklu, pierwsza była poświęcona przemocy wobec kobiet i problemowi niepłaconych alimentów), uważa, że tak.  
– Trzeba to uświadamiać lokalnym społecznościom – mówił. – By kształtować pewną wrażliwość społeczną. To pierwsza inicjatywa wyjścia poza krąg sejmowych debat, by uświadomić społeczeństwo, że prawo jest wystarczająco dobre, tylko jego egzekucja już nie. To także informacja dla młodych ludzi, oni przecież o tym wszystkim powinni się dowiedzieć. I nie tylko oni: są psycholodzy, nauczyciele, dyrektorzy szkół.

Nie da się jednak ukryć, że pion oświaty był reprezentowany symbolicznie. Byli co prawda przedstawiciele kuratorium, jednak już samych nauczycieli przyszło niewielu, dyrektorów jeszcze mniej. Nie było też na sali żadnego reprezentanta ostatniej grupy zawodowej mającej kontakt z przemocą wobec nieletnich i wśród nieletnich – czyli sądu. Niestety, jak oznajmił poseł Stuligrosz, sędziowie odmówili udziału w tej debacie, podobnie zresztą, jak to uczynili przy poprzedniej, gdzie dyskutowano o problemie przemocy wobec kobiet i kłopotów z egzekucją alimentów.