Czy Poznań potrzebuje kolejnej sali koncertowej?

 Wydawałoby się, że jest ich w mieście całkiem sporo: MP2, Eskulap, Sala Ziemi, Sala Wielka… A jednak co jakiś czas słychać głosy, że miastu przydałaby się hala sportowo-koncertowa z prawdziwego zdarzenia. To w końcu są takie sale czy ich nie ma?

Poproszony o wyjaśnienie tej ważnej kwestii Marcin Kostaszuk, p.o. dyrektora Wydziału Kultury Urzędu Miasta Poznania, zastanawia się chwilę i wylicza sale, które są w mieście do dyspozycji wszystkich chcących tu zorganizować koncert.
– Mamy Salę Ziemi na 2 tysiące osób, MP2 do 3 tysięcy, Eskulap 1500 osób, a Sala Wielka CK Zamek mieści 800 osób – tłumaczy dyrektor. – Jest też jeszcze Arena, która mieści ponad 6 tysięcy osób.

Wychodzi więc na to, że jeśli chodzi o rozmiar, to hal mamy pod dostatkiem, bo przecież są jeszcze mniejsze przestrzenie na koncerty kameralne, jak chociażby Blue Note, kluby wokół Starego Rynku czy przy Nowowiejskiego. Jednak to nie w rozmiarze jest problem, tylko w jakości sali.

– Eskulap ma swoje lata i ta sala nie spełnia w stu procentach dzisiejszych wymogów – mówi dyrektor. I faktycznie: kto był przy pełnej sali na koncercie w Eskulapie wie, o czym mowa. Robi się wtedy gorąco jak w piekle.

Akustyka poznańskiej przestrzeni koncertowej też pozostawia wiele do życzenia. Fakt, to, jak się słyszy koncert, w zasadzie zależy od akustyków, znacznie ma też napełnienie sali, ale nie da się ukryć, że w niektórych salach łatwiej ustawić nagłośnienie, w innych trudniej. Sale w Poznaniu należą do tych trudniejszych, może z wyjątkiem Sali Ziemi i Sali Wielkiej. Ale gdy się chce zorganizować duży o głośny punkrockowy koncert, to możliwości manewru drastycznie spadają: Sala Ziemi nie pasuje stylem i charakterem, w końcu to targi, no i może być za mała, by taki koncert się opłacał. Eskulap też może się okazać za mały, Sala Wielka za mała jest na pewno.

MP2 jest większa, ale jest też bardzo nieprzyjazna organizatorom pod względem akustycznym i trzeba się mocno namęczyć, żeby organizowana tam impreza była dobrze słyszalna, a to z kolei podnosi koszty jej organizacji. Kto nie ma dobrych fachowców, sprzętu lub wystarczającej ilości pieniędzy, by sobie zapewnić jedno i drugie – często rezygnuje z organizowania imprezy w tak nieprzyjaznej przestrzeni.

Pozostaje Arena. A w przypadku tej sali organizatorzy koncertów opowiadają sobie cuda o kłopotach technicznych z montażem jakiegokolwiek sprzętu. Nie ma się co temu dziwić: Arena była przecież budowana w czasach, gdy o koncertach z takimi ilościami głośników czy efektów pirotechnicznych nikomu się nawet nie śniło, w dodatku halę budowano mając na uwadze głównie cele sportowe, nie koncertowe.  
– Arena jest już trochę bardziej pomnikiem niż miejscem organizowania takich imprez – przyznaje dyrektor Kostaszuk.

Wprawdzie władze miasta rozważają teraz przebudowę Areny, a przy okazji remontu także zwiększenie miejsc do 8 tysięcy – jest to jednak dopiero projekt, który trzeba jeszcze dobrze rozważyć. Bo nawet nie chodzi o to, że remont zabytkowej sali może się okazać droższy niż budowa nowej, z zabytkami tak przecież bywa, ale że po remoncie Arena będzie dokładnie tak samo przyjazna organizatorom koncertów jak obecnie.

– Brakuje czegoś tak pośrodku, większego od Eskulapa, a mniejszego od MP2, ale musiałoby to być miejsce posiadające duszę – uważa Marcin Kostaszuk. – To bardziej niż wielkość przyciągnie ludzi.