Grażyna gotuje, czyli wigilijna kuchnia z Grażyną Cholewicką

Grażyna Cholewicka, autorka bloga grazynagotuje.pl, jest doskonale znana poznaniakom choćby z pysznych przetworów i równie pysznych przepisów. Kuchnia wigilijna jednak to jedna z jej ulubionych. Co polecałaby poznaniakom – oczywiście z przepisami?

Kto miał okazję próbować przepysznych przetworów, które pani Grażyna wręcza autorom najlepszych nalewek podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Dobrego Smaku czy przepysznego drożdżowego ciasta, jakim częstowała mariniarzy podczas Pożegnania Lata w Starym Porcie – wie, że nie ma takiego jej przepisu, którego nie byłoby warto wypróbować.

Problem polega jedynie na wyborze – bo pani Grażyna zna setki wigilijnych przepisów… Na początek może by tak śledzie?
– Śledzie to ja lubię bardzo i  na Wigilię robię ich kilka rodzajów – opowiada pani Grażyna. – Te  są z naszej blogerskiej wigilii, która odbyła się w jasnej części Dark Restaurant w ubiegłą niedzielę. Przepis na podobne znajoma blogerka podała kolegom prowadzącym pub w Irlandii i podobno cieszą się tam sporym powodzeniem. Te są w nieco innej wersji, na oleju kujawskim (zgodnie z przyszłymi klimatami w jasnej części Dark) i z cząbrem. Musztarda, którą dodałam była ziarnista, francuska. W połączeniu z moimi kiszonymi ogórkami i sokiem z nich wyszedł ciekawy melanż, dość atrakcyjny w smaku.

ŚLEDZIE W ZALEWIE MUSZTARDOWO-OGÓRKOWEJ Z CZĄBREM
3-4 filety typu matjas
1/2 szklanki oleju kujawskiego
1/4 szklanki soku z kiszonych ogórków
mała cebula
1 kiszony ogórek
pieprz grubo mielony
łyżeczka cząbru
łyżeczka musztardy francuskiej

Śledzie płuczemy i moczymy w wodzie do pożądanego smaku – ja moczę około 2,5 godziny. Kroimy na kawałki. Kroimy cebulę w drobną kostkę, parzymy wrzątkiem. Dosypujemy pieprz, cząber, dodajemy musztardę, mieszamy dokładnie. Dolewamy sok z kiszonych ogórków, na końcu olej, mieszamy ponownie.

Śledzie w słoiku przekładamy kawałkami kiszonego ogórka i zalewamy przygotowaną zalewą. Wstawiamy do lodówki na co najmniej 24 godziny.

Kolejne śledzie to śledzie korzenne.
– Nabrałam chęci, żeby zrobić takie na święta – opowiada pani Grażyna. – Najpierw jednak postanowiłam wypróbować, jakie smaki będą mi odpowiadały. Jakoś nie pasują mi śledzie ze słodką nutą, np. z rodzynkami (choć pewnie kiedyś spróbuję), wymyśliłam więc wersję bardziej stonowaną, z pieprzem ziołowym, imbirem i gałką muszkatołową. Do tego ocet balsamiczny i przecier pomidorowy. Śledzie te bardzo nam zasmakowały.

ŚLEDZIE IMBIROWE
kilka filetów typu matjas
łyżeczka imbiru
łyżeczka pieprzu ziołowego
spora szczypta gałki muszkatołowej
łyżka octu balsamicznego
2 łyżki przecieru pomidorowego (dałam przetarte pomidory z puszki)
¼ szklanki bulionu warzywnego
½ szklanki oleju
mała cebula
Śledzie należy wymoczyć do pożądanego smaku. Gorącym bulionem zalewamy pieprz ziołowy, imbir i gałkę oraz pokrojoną w kostkę cebulkę. Studzimy do temperatury pokojowej, dodajemy przecier pomidorowy i olej. Zalewamy pokrojone śledzie w słoiczku i wkładamy do lodówki na co najmniej 2 godziny. Takie śledzie są bardzo delikatne w smaku i aromatyczne.

Ale przecież nie tylko śledzie powinny się znajdować na stole wigilijnym. Dodatkiem wartym uwagi są z pewnością paszteciki.
– Paszteciki z ciasta drożdżowego nie są stałą pozycją naszego wigilijnego menu, ale w tym roku postanowiłam je zrobić – mówi pani Grażyna. – Zrezygnowałam z tradycyjnego nadzienia z kapusty z grzybami, bo mam ją i w pierogach, i z łazankami, i jako samodzielne danie. Zainspirowałam się cebularzami i zrobiłam do drożdżowych pasztecików nadzienie ze smażonej cebuli z makiem. Drugą opcją był mój ulubiony duet: pory i pieczarki duszone na oliwie. Obydwa nadzienia w zestawieniu z drożdżowym ciastem wypadły znakomicie i musiałam schować paszteciki, bo by zostały pożarte prosto z blachy… Trochę ubyło, ale wystarczy spokojnie na wigilię.

DROŻDŻOWE PASZTECIKI Z CEBULĄ I MAKIEM ORAZ Z POREM I PIECZARKAMI
ciasto:
Ok. 1/2 kg mąki pszennej
30 g drożdży
1/2 szklanki mleka
około 3/4  szklanki letniej wody
3 łyżki  oleju
1 jajko
łyżeczka cukru
łyżeczka soli

farsz cebulowo-makowy:
2 duże cebule
2 łyżki maku
olej, sól, cukier

Farsz pieczarkowo-porowy:
1/2 pora ( jasna część)
ok. 15 dkg pieczarek
sól, pieprz, cząber
oliwa

Cebulę pokroiłam w półplasterki, podsmażyłam na oliwie z dodatkiem sporej szczypty cukru i soli do smaku. Gdy zmiękła, dodałam mak i jeszcze kilka minut smażyłam. Ostudziłam. Pieczarki pokroiłam w paski, podsmażyłam na oliwie. Potem dodałam pokrojone w półplasterki pory, smażyłam dalej, podlałam odrobiną wody i dusiłam do miękkości. doprawiłam solą, pieprzem z młynka i sporą szczypta cząbru. Ostudziłam.

Drożdże roztarłam z cukrem, dodałam trochę letniego mleka, podsypałam łyżką mąki i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Do miski wsypałam pół kilo mąki, sól i wlałam wyrośnięty rozczyn. Dodałam jajko, olej, letnią wodę i wymieszałam dokładnie. Wyrobiłam ciasto drewnianą łyżką, aż odstawało od brzegów miski. Postawiłam w ciepłe miejsce do podwojenia objętości ( około 45 minut).

Wyrośnięte ciasto podsypałam mąką i wyrzuciłam na omączony blat. Rozwałkowałam na prostokąt o grubości 3-4 mm. Pocięłam na paski szerokości ok. 12 cm, na połowie układałam farsz, zostawiając wolny centymetr ciasta do sklejenia. Przykryłam nadzienie ciastem, docisnęłam brzegi i pokroiłam paszteciki na kwadraty. Ułożyłam je na blasze w ciepłym miejscu i posmarowałam mlekiem wierzchy. Zostawiłam na ok. 10 minut, aby podrosły nieco. Wstawiłam do piekarnika na 180 C, na około 20-25 minut, do zezłocenia wierzchów.

A kto widział święta bez pysznych, aromatycznych ciast?

– Pora już pomyśleć o świątecznych wypiekach i pomyślałam, żeby wypróbować lekką modyfikację piernika z rodzinnego przepisu – wyjaśnia pani Grażyna. – Ten staropolski jest teraz niemal na każdym blogu,  więc nie chcę się powtarzać – pokażę coś innego. Rodzinny przepis zmodyfikowałam dodając do ciasta orzechy – w formie zmielonej i grubo mielonej oraz zastępując powiodła śliwkowe musem jabłkowym z letnich zapasów. Prócz miodu dałam aromatyczny syrop akacjowy zrobiony latem.

PIERNIK Z ORZECHAMI
2 szklanki mąki
2/3 szklanki cukru
Dwie łyżki płynnego miodu i dwie łyżki syropu akacjowego
2 łyżki musu jabłkowego
1 jajko
1/2 szklanki kwaśniej śmietany
1/4 szklanki rozpuszczonej i wystudzonej mocnej kawy
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 kostki masła lub dobrej margaryny
1 łyżka kakao
1 łyżeczka przyprawy do piernika, spore szczypty cynamonu i imbiru
1/2 szklanki orzechów w różnym stopniu zmielenia ( miałam laskowe i nerkowce)

Orzechy mielimy, część zastawiamy grubo zmielonych. Margarynę topimy i studzimy. W misce mieszamy suche składniki, dodajemy do nich mieszając drewnianą łyżką kawę, śmietanę, stopioną margarynę, na końcu jajko. Mieszamy dokładnie. Wykładamy do natłuszczonej formy, średniej (ja mam 22 na 26 cm). Pieczemy w 180 C ok. 45 minut, do suchego patyczka.

Orzechy i syrop akacjowy nadały piernikowi ciekawego smaku, cieszył się dużym powodzeniem. Jedzony sam jest bardzo dobry, ale zyskuje jeszcze, jeśli się go przełoży jakąś ciekawą  konfiturą.

Ciasto czekoladowo-miodowe to kolejna świąteczna propozycja.

CIASTO CZEKOLADOWO-MIODOWE Z MASĄ Z KASZKI MANNY
2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru
3 łyżki płynnego miodu
2 łyżki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/3 szklanki oleju
1/2 szklanki mleka
1/2 szklanki wody gazowanej
1 jajko
imbir, cynamon
dżem wiśniowy
masa z kaszki manny

Suche składniki  wraz z przyprawami zmieszałam łyżką w misce. Dodałam olej, mleko, miód, wymieszałam dokładnie. Potem dodałam wodę gazowaną a na końcu wbiłam jajko i znów  wymieszałam. Piekłam w 180 C około 45 minut. Po ostudzeniu przekroiłam, posmarowałam wiśniowym dżemem i masą z kaszki manny.

Kompot z suszonych owoców to ta część wigilijnej kolacji, za którą mało kto lubi i jedynie tradycji zawdzięczamy to, że co roku pojawia się na stole. Jednak pani Grażyna zdradza takie tajniki przygotowania tego kompotu, że będzie przepyszny i każdy biesiadnik będzie prosił o dodatkową porcję…

– O ile śliwki i morele suszone są dostępne w sklepach i na targowiskach bez problemu, o tyle z suszonymi jabłkami i gruszkami już nieco gorzej – opowiada mistrzyni kuchni. – Ale za to jest obfitość świeżych owoców, uruchomiłam więc suszarkę. Przy okazji ususzyłam plastry pomarańczy i mandarynek, które posłużą nam jako ozdoba choinki, zawieszone na nitkach. Kto nie ma suszarki, może ususzyć owoce w uchylonym piekarniku, najpierw na 70 C, potem, gdy już nie gną się, dosuszamy kilkanaście minut na 100 C. Ja do kompotu wigilijnego z suszonych owoców dodaję trochę egzotycznych – suszone figi i garść rodzynków. Smak kompotu jest o wiele ciekawszy. Nie kładę dużo śliwek – 3-4, bo one dominują smak innych owoców. Z cynamonem też nie przesadzam – gdy się go da za dużo, też jest dominujący.

KOMPOT Z SUSZONYCH OWOCÓW
po garści  ususzonych jabłek, gruszek i moreli
3-4 śliwki
2 – 3 suszone figi
garść rodzynków
kilka goździków
pół łyżeczki cynamonu
2 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią
3 łyżki cukru
ok. 2 litrów wody
Owoce i przyprawy zalewamy zimną wodą i gotujemy około 15 minut. Sprawdzamy, czy dość słodkie, w razie czego – dosładzamy. Studzimy.
Ten kompot u nas jest przebojem, nie tyle przy wigilijnym stole, gdzie każdy wypija swój przydział, ale po rozdaniu prezentów, na ostudzenie emocji. A i owoce w nim ugotowane mają swój urok.
Nadmiar ususzonych jabłek traktujemy jako chipsy, a pokrojone suszone jabłka i gruszki wraz z rodzynkami i orzechami dodaję do płatków i mam domowe musli.

Z takimi daniami można więc już spokojnie życzyć nie tyle wesołych, co pysznych świąt…