Jak młodzi Ukraińcy poznawali Wielkopolskę

Cukier jest tu mniej słodki, ale jedzenie w ogóle przepyszne, drogi są wspaniałe, a Wielkopolska bardzo piękna i bardzo mili ludzie w niej mieszkają – takie wrażenie wywiezie z wakacji w naszym regionie młodzież z Ukrainy, zaproszona tu przez marszałka Wielkopolski.

Marszałek zadeklarował ten rodzaj pomocy młodym ludziom jeszcze w czasie trwania dramatycznych wydarzeń na Kijowskim Euromajdanie – i dotrzymał słowa.  Od 8 sierpnia 15 Ukraińców, uczniów pochodzących w większości z partnerskiego obwodu charkowskiego spędzało wakacje w Wielkopolsce, a razem z nimi wypoczywało 15 Wielkopolan. Międzynarodowy obóz młodzieżowy nosił nazwę „Poznaj sąsiada”, bo zorganizowało go poznańskie Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Polska-Ukraina, a sfinansował samorząd województwa wielkopolskiego – wspólnie z poznaniakami.
– Pobył młodzieży był możliwy także dzięki środkom zebranym przez poznaniaków w ramach pomocy Ukrainie przez minione miesiące – podkreślił Witold Horowski, konsul honorowy Ukrainy w Poznaniu.

Młodzi ludzie wzięli udział w spływie kajakowym Piławą i Gwdą, a podczas obozu wszystko musieli przygotowywać sami: od jedzenia do stawiania namiotów. W programie obozu znalazły się też warsztaty na temat kształtowania społeczeństwa obywatelskiego, rozwiązywania konfliktów, pracy w zespole i wiele innych.

– Nie było z nimi najmniejszych problemów – zapewnia Michał Preisler prowadzący obóz. – Jedzenie bardzo im smakowało i wszystko znikało błyskawicznie. Byli podzieleni na wachty, każda miała swoje zadania i nigdy nie było problemu z wykonaniem któregokolwiek z nich. Stanęli na wysokości zadania. Mieliśmy nawet olimpiadę! Jedną z konkurencji był rzut wiosłem… To naprawdę nie da się opowiedzieć, było wspaniale. A pod koniec to już trudno było rozpoznać kto jest kto, gdy rozmawiali ze sobą…

Tego samego zdania są także uczestnicy obozu – tak ze strony polskiej, jak ukraińskiej.
– Były obawy, czy my się dogadamy, czy zrozumiemy Polaków, bo nie znamy języka – opowiada Bogdan, jeden z uczestników spływu. – I na początku rzeczywiście było trochę problemów, ale Polacy mówili po polsku, my po ukraińsku i już nie było problemów.

Najlepszym dowodem na to, że nasze języki są podobne, była wypowiedź kolejnego obozowicza, Nikity, który podziękował marszałkowi za gościnność po polsku.
– Jestem bardzo szczęśliwy, że poznałem tylu nowych ludzi i za to chciałem podziękować – powiedział. – To było bardzo ciekawe wyzwanie, nie tylko sportowe. Na pewno będę polecał wyjazdy do Polski wszystkim przyjaciołom i znajomym.
– Hasło “Poznaj sąsiada” się sprawdziło – dodaje jego sąsiadka Natalia. – Wyjechaliśmy jako obcy ludzie, wróciliśmy jako grupa. Już mówię po polsku, trochę, ale mówię. Też się bałam problemów z porozumieniem, tymczasem język polski okazał się bliski i prosty.

Młodym gościom zza wschodniej granicy podobało się wszystko, szczególnie smakowało im polskie jedzenie, którym nieustannie się zachwycali, i to że było go tak dużo.
– Sto bułek znikało w mgnieniu oka! – śmieje się Michał Preisler.

Dziwiło ich tylko to, że cukier jest jakby u nas mniej słodki. Ale tego fenomenu nie zdołali rozgryźć podczas swego pobytu – najwyraźniej byli u nas za krótko… Jednak wielu uczestników wyprawy deklaruje, że chce tu wrócić, na przykład na studia do Polski.

– U nas ostatni rok był niespokojny – mówi Dima, kolejny uczestnik obozu z Ukrainy. – To wojna na Majdanie, to zamieszki w Doniecku, widzieliśmy czołgi, zabójstwa, ciągle słyszeliśmy o śmierci… To bardzo negatywnie wpływa na psychikę i jest bardzo, bardzo ciężko… Dzięki temu obozowi nasze nastawienie się zmieniło, nabraliśmy otuchy i bojowego ducha! Tu jest tak pięknie i wesoło!

Na zakończenie pobytu w Wielkopolsce uczestnicy obozu spotkali się z Markiem Woźniakiem, Marszałkiem Województwa Wielkopolskiego, który mówił o swojej ostatniej wizycie w Charkowie, w 2010 roku.
–  Bardzo miło wspominam ten pobyt – mówił marszałek. – Z regionem charkowskim łączy nas długa współpraca. Mam nadzieję, że uda nam się te kontakty kontynuować. Od wielu miesięcy z ogromną troską i niepokojem obserwujemy to, co dzieje się na Ukrainie, a najbardziej boli to, co dzieje się z ludnością cywilną. Wierzymy, że wszystko dobrze się skończy, a najważniejsze, żeby Ukraińcy mogli sami decydować, jak ma wyglądać ich przyszłość.

Marszałek podkreślił też, że młodzież ukraińska powinna mieć szansę na rozwój i tu Polska może dużo pomóc.
– Wielu już tu studiuje, pracuje w Polsce – powiedział. – Jeśli chcą skorzystać z takiej szansy, to Polska jest otwarta na takie możliwości.