Kobiety walczą o pieniądze. Z mężczyznami

– Równa płaca! Chcemy równej płacy! – skandowały członkinie klubów Business&Professional Women na placu Wolności. Kobiety protestowały w ten sposób przeciwko nadal bardzo dużym różnicom między zarobkami mężczyzn i kobiet w naszym kraju.

– Badania przeprowadzone przez Sedlak & Sedlak wykazują, że różnica płac między kobietami i mężczyznami na tych samych stanowiskach wynosi aż 20 procent – mówi Katarzyna Bekasiak, prezydent polskiej federacji Klubów Business&Professional Women. – Trzeba to uświadamiać przedsiębiorcom i kobietom. Nasza kampania ma właśnie na celu zwrócenie uwagi na ten problem.

I rzeczywiście, jak to przedstawia Sedlak & Sedlak, mężczyźni znacznie wyprzedzają kobiety, jeśli chodzi o zarabiane pieniądze. Mediana całkowitego wynagrodzenia brutto mężczyzn w 2012 roku wyniosła 4 500 zł, a kobiety zarabiały tylko 3 500 zł). We wszystkich województwach sytuacja wygląda tak samo, różni się jedynie wysokość tej różnicy. Największe odnotowano w województwie mazowieckim, gdzie różnica na korzyść mężczyzn wynosiła aż 1 500 zł. W Wielkopolsce jest nieco lepiej, ale też nie różowo: mediana kobiet wyniosła 3 427, a mężczyzn – 4 300 zł.

Różnica ta powiększa się w zależności od stanowiska. I co ciekawe, im niższe stanowisko, tym ta różnica jest mniejsza: najmniejsze różnice pojawiły się wśród pracowników szeregowych, a największe na najwyższym, dyrektorskim szczeblu. Wykształcenie nie zmienia sytuacji, wręcz przeciwnie: różnica wśród osób z wykształceniem wyższym była znacznie większa i wynosiła 1 700 zł…

To dlatego kobiety postanowiły zawalczyć o równą płacę. Kampania Equal Pay Day – Dzień Równej Płacy jest organizowana we wszystkich krajach Unii Europejskiej, a Europejska Federacja Klubów Business&Professional Women od 4 lat prowadzi kampanię na rzecz równego wynagradzania kobiet i mężczyzn za taką samą pracę.

Jednak problem nie jest prosty do rozwiązania. Bo teoretycznie nasze prawo nakazuje pracodawcom równe traktowanie pracowników bez względu na płeć. Jak sprawić, żeby te przepisy nie pozostały tylko na papierze? I jak udowodnić, że nie są przestrzegane, gdy pracodawcy zastrzegają tajemnicę zarobków w umowach, a przyłapani na tym, że dyskryminują kobiety, tłumaczą, że wprawdzie stanowiska mają takie same jak koledzy, ale inne obowiązki?

– Trzeba przede wszystkim uświadamiać kobiety, że mają prawo domagać się równego traktowania – uważa senator Jadwiga Rotnicka, wielka orędowniczka równych praw dla kobiet w pracy. – To może się bierze trochę z niewiary w siebie. Albo z tego, że gdy kobieta siedziała w domu i udało jej się wyrwać, żeby zarobić trochę pieniędzy tylko dla siebie, to cieszy się z każdej kwoty… Trzeba kobietom dodać otuchy.

Drugim powodem niższych zarobków kobiet może być, jak uważa pani senator, nasza tradycja, także ta religijna, która bezapelacyjnie przypisuje kobiecie wyłącznie obowiązki związane z wychowaniem dzieci i prowadzeniem domu.
– W naszej mentalności nie ma czegoś takiego, że kobieta zarabia na dom – mówi senator Rotnicka. – W dużych miastach jest już lepiej, ale w małych wygląda to znacznie gorzej. Na szczęście na polskim rynku jest coraz więcej firm z zachodnim kapitałem, które nie mają takiego problemu i chętnie zatrudniają kobiety na tych samych warunkach. To też kwestia rewolucji pokoleniowej, wychowania dzieci. Może to także błąd, że zarobki są tajne. Uważam, że przynajmniej tam, gdzie ludzie są opłacani z budżetu państwa, zarobki powinny być jawne, by było wiadomo, kto ile zarabia. Ale Unia Europejska nas zmusza do wielu działań w tej dziedzinie i to bardzo dobrze.

Kobiety postanowiły też wystąpić do sejmu, by dzień 12 marca – lub jakiś inny – ogłosić Dniem Równej Płacy i co roku przypominać o nierówności płac między kobietami i mężczyznami.