Kolej Metropolitalna: ruch jest, pieniędzy jeszcze nie ma

Master Plan dla Kolei Metropolitalnej w Wielkopolsce jest już opracowywany – i już też wiadomo, że lekko nie będzie. Przeszkodą jest przepustowość poznańskiego węzła kolejowego.

Kolej Metropolitalna to wspólne przedsięwzięcie wielkopolskich samorządów, skupionych przede wszystkim w Stowarzyszeniu Metropolia Poznań. Umowa partnerska w tej sprawie została podpisana pod koniec listopada 2013 roku – w międzyczasie natomiast podpisano też porozumienie z Ministerstwem Infrastruktury i Środowiska.

Co te wszystkie ustalenia i podpisy oznaczają dla poznaniaków i mieszkańców całego obszaru metropolitalnego? Na razie nic.

– To nie jest nowa jednostka, która pojawi się na torach. Tutaj chodzi o organizację: tabor, przygotowanie torów, ich przepustowość – zaznacza Wojciech Jankowiak, wicemarszałek województwa wielkopolskiego. – Koszty tego całego przedsięwzięcia nie są jeszcze dokładnie policzone, ale mówimy tutaj o setkach milionów złotych. Oczywiście są też mniejsze rzeczy, organizacyjne, które o wiele mniejszym kosztem mogą przynieść poprawę.

Plan – bo trzeba wiedzieć, gdzie jechać

Zanim jednak pierwsze zmiany zostaną wprowadzone, musi powstać Master Plan, którego koszt to ok. 2 mln zł. To właśnie w nim określony będzie m.in. zasięg Kolei Metropolitalnej oraz określenie, gdzie muszą powstać parkingi, punkty przesiadkowe i infrastruktura dla pasażerów.

– Docelowo przy zrealizowaniu tego modelu, a więc powstaniu nowych przystanków, wyremontowaniu linii kolejowych, które tego wymagają i odpowiedniej ilości taboru planujemy, żeby w szczycie pociąg w każdym kierunku, na każdym z 9 głównych kierunków z Poznania, pojawiał się co pół godziny. Poza szczytem byłoby to 45 minut – opowiada Jankowiak. – Średnio można liczyć, że ta kolej będzie sięgać do 50 km od Poznania, ale na niektórych kierunkach może się to różnić. Trudno na przykład wyobrazić sobie, żeby Kolej Metropolitalna dojeżdżała do Pobiedzisk, ale już nie do Gniezna.

Żeby jednak te plany zostały zrealizowane, potrzeba bardzo wielu inwestycji – głównie w Poznaniu, gdzie węzeł kolejowy nie był praktycznie rozbudowywany od… XIX wieku.
– Przepustowość węzła jest tu kluczowa. Już chcieliśmy wprowadzić kilkanaście pociągów więcej, ale spotkało się to z odmową spółki PKP PLK (zarządza torami kolejowymi w Polsce – przyp. red.) – tłumaczy Jerzy Kriger, dyrektor departamentu transportu w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego. – Problemem są przeprawy przez Wartę, a także brak krawędzi peronowych na dworcu głównym. W tym pierwszym problemie trzeba też pomyśleć o dobudowaniu dodatkowego toru pomiędzy stacją Poznań Wschód a Poznań Główny, a także pomiędzy dworcem głównym a Dębcem. Ten drugi problem można rozwiązać przez wyprowadzenie ruchu postojowego, czyli pociągi przejeżdżałyby tak jak przez Warszawę Centralną, bez czekania.

Lobbing pilnie potrzebny!

Inwestycje torowe to oczywiście spore koszty – władze województwa wystosowały już oficjalne pisma do Elżbiety Bieńkowskiej, wicepremier rządu i minister infrastruktury i rozwoju. Szansą są też środki europejskie – zwłaszcza program o wartości 4,5 miliardów euro, przeznaczonych na likwidację wąskich gardeł w ruchu kolejowym. Szanse na rządowe (i europejskie) dofinansowanie są spore, ponieważ w Wielkopolsce już wzrasta ruch lokalny, i to – jak podkreśla Kriger – lawinowo, do czego przyczynił się lepszy tabor (m.in. 22 nowe pociągi Elf) oraz remonty torów. Obecnie Wielkopolska posiada najlepszy tabor w kraju oraz najwyższą prędkość handlową pociągów.

Teraz wystarczy “tylko” zdobyć pieniądze na rozwój infrastruktury, aby jeszcze więcej osób korzystało z tej formy transportu.
– Zdajemy sobie sprawę, że jest to kwestia lobbingu – mówi Ryszard Grobelny, prezydent Poznania. – Argumenty jednak mamy, ten wzrost ruchu u nas już następuje, a gdzie indziej jest dopiero teoretyczny. Także twarde argumenty są, ale dotychczas myślało się więcej o kolejowym ruchu dalekobieżnym niż o lokalnym.

Nowi członkowie

Master Plan dla Kolei Metropolitalnej dopiero powstaje, ale już chcą w nim uczestniczyć nowe podmioty: gminy Kleszczewo i Tarnowo Podgórne, miasto i gmina Wągrowiec, a także PKP SA oraz Przewozy regionalne. Co ciekawe, Kleszczewo i Tarnowo Podgórne nie posiadają w granicach gminnych żadnych czynnych linii kolejowych.