Hanna Banaszak w Blue Note

Jazz, poezja i piosenka w wykonaniu jednej z największych osobowości polskich scen. Hanna Banaszak z jednakową perfekcją i uczuciem śpiewa Przyborę, Koftę, Młynarskiego, Preisnera, Stabat Mater czy Dzieci Sancheza. We wtorek 29 stycznia można jej na żywo posłuchać w Blue Note.
 

Hanna Banaszak nie znosi, gdy nazywa się ją gwiazdą.
– Muszę policzyć w myślach do dziesięciu, aby na taki „tytuł” nie zareagować – przyznaje wokalistka. – Uważam, że mój zawód jest jednym z wielu innych, równie ciekawych zawodów świata. Najważniejsze, aby uprawiać go rzetelnie. Lubię ludzi, którzy w życiu pracują, walczą, nie poddają się i nie zawisają swym wygodnictwem na plecach innych.
 
Swoją drogę artystyczną Hanna Banaszak rozpoczęła pod koniec lat 70. Już na samym początku zainteresowali się nią współcześni poeci i kompozytorzy. Byli wśród nich: Jerzy Wasowski, Wojciech Młynarski, Andrzej Trzaskowski, Jonasz Kofta, Jeremi Przybora, Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz etc…
 
Nadal współpracuje z czołówką polskich twórców. Należą do nich: Jerzy Satanowski, Jan „Kanty” Pawluśkiewicz, Janusz Strobel, Zbigniew Preisner, Józef Baran i inni.
 
Artystka wystąpiła w kilku filmach m.in. „Słona róża” i „Przeklęta ziemia”. Użyczyła swego głosu postaci Hanki Ordonówny w filmie „Miłość ci wszystko wybaczy” (1981), zaśpiewała arię ze „Stabat Mater” w filmie Witolda Leszczyńskiego „ Siekierezada” (1985). Aleksander Bardini mawiał: „… chcę zostać przy mojej rzetelnej, głębokiej wdzięczności za to, co ona robi. Za co? Na przykład za wspaniałą polszczyznę, która tak bardzo przeszkadza niektórym ludziom w tym, by być współczesnym człowiekiem. Jej nie przeszkadza! Jest to królowa rubata, przy czym nigdy to nie wykracza poza granice dobrego smaku. Jestem jej wdzięczny za mój zachwyt nad tym, co bym nazwał gospodarką wdziękiem , a także za niebywały smak i takt w stosowaniu ozdobników muzycznych, które sama wymyśla i które stają się nie ozdobnikami samymi w sobie, tylko trwałą częścią muzycznej propozycji…” (fragment konferansjerki z recitalu w Łańcucie).
 
Swoją interpretacją uwspółcześnia poezję Jana Kochanowskiego. Wykonuje wiersze J. Brodskiego, W. Szymborskiej, J. Kaczmarskiego… Zmierzyła się wokalnie z muzyką Mozarta, Vivaldiego, Mangione, Metheny’ego, Davis-a, Gershwina, Ellingtona…
 
– Zamiast pójść na skróty i częściej podpierać się cudzą myślą, przeważnie podążam własnym szlakiem, by odkrywać dawno już przez innych odkryte „ameryki” – przyznaje Hanna Banaszak. – Tak sobie utrudniam żywot i ku ubolewaniu samej siebie, bardzo to lubię. Jestem typem samotnika, ale też nie wyobrażam sobie żyć bez innych. Samotność jest mi potrzebna do skupienia, tworzenia i odpoczynku od hałasu świata. Jednak prędzej, czy później gna mnie do ludzi. Mam szczęście, że oni wciąż przy mnie trwają.
 
Hanna Banaszak – śpiew; Piotr Kałużny – fortepian; Leszek Ranz – gitara basowa; Andrzej Mazurek – instr. perkusyjne; Piotr Szulc – perkusja
 
Bilety: 60 zł – pierwsze miejsca, 50 zł – drugie miejsca