Legendarna płyta Neo Retros

Kiedy Neo Retros zamknęli się w studiu nagrań niczym w kokonie, ślubując stworzenie prawdziwego albumu-motyla,  ich żony, kochanki i bankierzy w oczekiwaniu wstrzymali oddech.

Czy powstanie kolorowy paź królowej czy może tylko szara ćma? Przekonamy się 9 października – na ten dzień zapowiedziano premierę nowej płyty zespołu. Na razie wiadomo jedynie, że Neo Retros grają coraz surowiej i odważniej, nie stronią od zdecydowanych deklaracji i odpowiadają piosenkami na najważniejsze pytania.

Niezatytułowane jeszcze drugie wydawnictwo zespołu można opisać jako „psychedelic pop”. Ujmujące melodie zderzają się tu z surowymi gitarami i kosmicznymi dźwiękami syntezatorów. Skyboy, wokalista i autor piosenek, opisuje płytę jako atak na celebrycką pop kulturę i wszechobecną, banalną pulpę muzyczną. Neo Retros odrzucają łatwe kompromisy i podążają własną drogą. Nowy krążek ma być  wypowiedzeniem wojny totalnej korporacyjnemu dyktatowi i zalgorytmizowanej mentalności. Płyta  ma też skłonić do refleksji nad przemijaniem i porządkiem świata, który po sobie zostawimy.

– Przeraża mnie zanik bezpośredniej komunikacji między ludźmi. Nowy wspaniały świat zaczyna wyglądać jak w wizjach Huxley’a, ludzie tracą zdolność mówienia – mówi Skyboy.

Szczere wyrazy uznania za świeżość i surową energię albumu należą się Stevenowi Fawkes –  legendarnemu aranżerowi smyczków z Arizony, który w trakcie nagrań stał się dla zespołu mentorem – za jego nieortodoksyjne podejście i brak konformizmu, tak inne od konwencjonalnych metod produkcji współczesnej muzyki.