Gardenia 2012: W pogoni za… Mają

Najpierw, otoczona tłumem wielbicieli, przez godzinę podpisywała swoje książki, później biegła na wywiad, a jeszcze później nagrywała wstęp do swojego magazynu w TVN24. Maja Popielarska, jedna z najpopularniejszych polskich pogodynek, była gościem targów Gardenia.


Prezenterka miała być na Gardenii już od rana, by spokojnie zwiedzić targi – jednak na przeszkodzie wczesnemu przyjazdowi pogodynki stanęła… pogoda. Śnieżyca, jaka rozpętała się nad Warszawą, sprawiła, że Maja Popielarska utknęła w korkach, spóźniła się na pociąg i dojechała do Poznania tuż przed południem. Akurat by zdążyć na podpisywanie książek, które obiecała fanom – a najwytrwalsi z nich czekali już od 11. Kto nie zdążył zaopatrzyć się w książkę, mógł ją kupić tuż obok, na stoisku wydawnictwa „Zwierciadło”.

 

– Jest taka miła – zachwyca się pani Maria, która przyszła z wnuczką Dominiką po autograf. – I zdjęcie też mamy, i tak sympatycznie z nami porozmawiała. Wcale nie jak gwiazda…

Bo Maja Popielarska, mimo że przez godzinę przed jej stolikiem przewinęło się kilkaset osób i do kilkuset książek wpisała dedykacje, dla każdego znalazła uśmiech i miłe słowo.

– Nie, ręka mnie za bardzo nie boli – uśmiecha się po skończeniu podpisywania. Mogłaby jeszcze, ale już musi wstać od stolika i biec na plan swojego programu. – Tylko ten pośpiech, bo tyle jeszcze mamy dziś do nagrania… Będę opowiadała o Gardenii i rozmawiała z Adrianem Fisherem, a czas nas goni…

 

Goni nie tylko ze względu na poranne spóźnienie, ale także dlatego, że chętnych po autografy było znacznie więcej niż przewidywano, więc i podpisywanie trwało znacznie dłużej. Tymczasem rozmowy z Adrianem Fisherem, słynnym brytyjskim twórcą ogrodowych labiryntów zaproszonym przez Ogólnopolskie Stowarzyszenie Twórców Ogrodów nie można przełożyć, bo on spieszy się na samolot.

 

Na plan magazynu dotarli więc biegiem – na szczęście udało się zdążyć. Widzowie magazynu “Maja w ogrodzie” będą więc mogli posłuchać fascynującej opowieści o tworzeniu labiryntów, które ponownie stają się bardzo modne, a których założenie i utrzymanie, wbrew pozorom, wcale nie jest takie proste.

 

Po nagraniu był czas tylko na chwilę oddechu – i znów nagranie. Tym razem Maja Popielarska nagrywała wstęp do swojego magazynu, który w całości będzie poświęcony Gardenii. I znów w biegu.

 

– My jesteśmy tu całą ekipą od wczoraj, na dwa dni zdjęciowe, bo Gardenia zrobiła na nas naprawdę duże wrażenie – mówi Zbigniew Pachulski z redakcji magazynu. – Tu jest kopalnia tematów i ciekawostek. A ponieważ Maja ma ograniczony czas, więc wiele rzeczy nagrywamy bez niej, ona je potem będzie tylko komentować.

 

Co najbardziej urzekło na Gardenii twórców magazynu „Maja w ogrodzie” – dowiemy się za mniej więcej dwa-trzy tygodnie, bo wtedy zostanie wyemitowany ten odcinek programu.