Mieszkańcy Wildy protestując przeciwko budowie lądowiska dla szpitala HCP w parku Jana Pawła II zorganizowali protest, pisali też pisma z prośbą o wsparcie do radnych miejskich i przewodniczącego rady, Grzegorza Ganowicza. To była ich ostatnia droga ratunku, bo prezydent Ryszard Grobelny już zdążył wydać decyzję o lokalizacji lądowiska nie uwzględniając protestu ludzi z Wildy.
Mieszkańcy uważają, że inwestycja zabierze im sporą część parku, a na Wildzie nie ma zbyt wielu terenów zielonych. Zastanawia ich też powód wyboru tego miejsca. Park znajduje się w sporej odległości od szpitala – dokładnie półtora kilometra – po drodze jest kilka znacznie bardziej odpowiednich terenów nadających się na budowę lądowiska, choćby na terenie zakładów Cegielskiego. A z parku karetka nie będzie w stanie dojechać z lądowiska w czasie 5 minut, jak wymaga ustawa.
Protest i pisma podziałały – prezydent zadecydował o ponownym rozpatrzeniu lokalizacji. A mieszkańcy zebrali 2, 5 tysiąca podpisów przeciwko budowie lądowiska z parku.
– Bardzo nas wspierali radni z Komisji Polityki przestrzennej, szczególnie jej przewodniczący Łukasz Mikuła – mówi Dorota Bonk-Hammermeister z Rady Osiedla Wilda. – Radni przygotowali też swoją listę pytań do urzędników decydujących o wyborze miejsca na lądowisko. My dodaliśmy jeszcze swoje pytania.
Lista powstała dlatego, że na wiele pytań z gatunku oczywistych urzędnicy decydujący o wyborze miejsca na lądowisko nie umieli odpowiedzieć, co wyszło podczas ostatniego posiedzenia komisji polityki przestrzennej. Komisja zwróciła się więc także z apelem do prezydenta, by do czasy wyjaśnienia wątpliwości związanych z lokalizacją lądowiska nie wydawała na nie zgody. Prezydent uwzględnił zastrzeżenia i wstrzymał się z decyzją.
– Dowiedzieliśmy się, że to może potrwać kilka tygodni – mówi Dorota Bonk-Hammermeister.
Czytaj także:
Lądowisko śmigłowców na Wildzie: dlaczego w parku?
Mieszkańcy Wildy nie chcą lądowiska śmigłowców